niedziela, 2 września 2012

Skeshwacom: Kroniki Komputerowych Światów Eksperymentalnych - 02.09.12

Szliśmy długimi korytarzami. Peter śmiał się. Gdy go w końcu zapytałam co go tak rozbawiło, odpowiedział:
- Oj, Veruco. Ty się chyba powoli zaczynasz nas bać. Nie prowadzimy cię tam gdzie ci mówimy, wrzucamy do popsutych maszyn... Masz pracę nie ma co...
- Ty byś się na moim miejscu nie bał? - odpowiedziałam zgryźliwie - Ahh... Zapomniałam. Jesteś Głównym Kimśtam Przy Machinie. Może powinnam oddawać ci cześć?
- Veruco, spokojnie - teraz mówił nie roześmianym głosem. - Nie musisz być wredna. I czcić też mnie nie musisz, chyba, że bardzo chcesz.. A tak w ogóle to tym razem cię ostrzegę - znowu nie idziemy bezpośrednio do twojego pokoju.
- Co?! Dokąd tym razem mnie ciągniecie?!
- Nie ciągniemy, tylko ciągnę. To mój pomysł i to ja go wykonam.
Nie miałam na to odpowiedzi.
Skręciliśmy w jakiś szerszy korytarz. Nie odzywałam się przez całą jego długość, ale gdy zobaczyłam co jest na jego końcu musiałam się odezwać.
Już do jakiegoś czasu widziałam ciemną plamę na końcu korytarza, ale dopiero teraz odkryłam co to jest. To były ogromne, szerokie na 20 metrów schody. To że to były schody można by uznać za normalne. Ale to były PRZEZROCZYSTE schody. PRZEZROCZYSTE schody w KOSMOSIE!
- Wow... - powiedziałam. Chociaż niemalże to słowo wyszeptałam Peter usłyszał je.
- Pierwszy raz robi wrażenie, nie?
- I to jakie!
- Chodź bliżej.
Pociągnął mnie za rękę. Przeszliśmy ze 30 metrów i stanęliśmy u stóp tych schodów. Mogłam patrzeć na gwiazdy przez schody. To był widok nie do opisania. Czułam się jakbym nie stała w stacji kosmicznej - wokół mnie były same gwiazdy. Wydawało mi się, że stałam na środku wszechświata. Wpatrywałam się w ciemną otchłań jak zahipnotyzowana. Gwiazdy zaczęły wirować.Świat zaczął wirować. Straciłam świadomość.
- Wybacz, że wyrywam cię z zemdlenia. - usłyszałam głos Petera zza siebie - Ale jeżeli chcesz zobaczyć coś niezwykłego, to musimy się pośpieszyć.
Wstałam z podłogi, na której jakimś cudem się znalazłam. Po chwili jednak jeszcze się zachwiałam - nadal kręciło mi się w głowie. Wpadłam prosto w wyciągnięte ramiona Petera. Gdy na niego popatrzyłam uśmiechnął się zawadiacko. Szybko odsunęłam się od niego. Znowu popatrzyłam w gwiazdy.
- To to nie tu mnie prowadziłeś? - zapytałam.
- No co ty. Tędy będziesz chodzić codziennie. Mam nadzieję, że mdleć zawsze nie będziesz. W końcu będziesz kiedyś chodzić tędy sama i nie będę miał jak cię złapać. A teraz idziemy.
Znowu złapał mnie za rękę i pociągnął na schody.
To było naprawdę dziwne uczucie.
Schody, których niemalże nie było. Czułam się jakbym szła po nicości. Znowu zaczęło kręcić mi się w głowie, ale zamknęłam oczy. Szłam po omacku. Gdyby Peter mnie nie trzymał nie zaszłabym daleko..
Sądząc po tym,że cały czas potykałam się o stopnie wspinaliśmy się po schodach. Gdy przez jakiś czas nie było stopni stwierdziłam, że to chyba będzie wejście na piętro.
- Drugie piętro to Naukowe, tak? - zapytałam.
Peter chrząknął. Otworzyłam więc oczy. Zobaczyłam, że wskazuje ręką na coś za mną. Odwróciłam się. 
Zobaczyłam korytarz taki jak piętro niżej. Nad wejściem w korytarz był czarny napis.

2 - PIĘTRO NAUKOWE

- Ale nie tu idziemy. Jeszcze wyżej.
Więc szliśmy. Tym razem przyjęłam strategię patrzenia nie na kosmos, na na ścianę, koło której cały czas szliśmy.
Następne piętro. Czarny napis głosił: 3 - PIĘTRO WYPOCZYNKOWE. 
Poszłam w stronę korytarza - w końcu miał mnie zaprowadzić do pokoju. No dobra, mówił, że nie do pokoju idziemy najpierw, ale podświadomie chciałam już odejść o d hipnotyzującej i przyciągającej wzrok czerni.
Tak jak myślałam Peter powstrzymał mnie i pociągnął jeszcze wyżej.
Ominął 4 - PIĘTRO REKREACYJNE i szliśmy jeszcze wyżej. Nadal po przezroczystych schodach. ..
Jednak szklane schody delikatnie weszły wgłąb budynku. Teraz już nie szliśmy już po kosmosie. Z resztą i dobrze. Szkło zmieniło się w zwykła drewniana podłogę. Byliśmy znowu wewnątrz stacji. Dotarliśmy do zwykłych czarnych drzwi.
- Chcesz wiedzieć co jest za nimi? - zagadnął mnie Peter.
- Wiem co tam jest. Mówiłeś. Fabryka. - odpowiedziałam. Co takiego ciekawego mogło być w fabryce, że chciał mi to pokazać?
- A mówiłem czego to fabryka?
- Eeee.... Nie. - odpowiedziałam po przeszukaniu pamięci.
Peter wskazał na drzwi.
- To zobacz i sama się domyśl. Są otwarte.
Złapałam za klamkę i nacisnęłam ją.

3 komentarze:

  1. ojaa ciekawe co tam jest dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A w tej fabryce są... TARDISY!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i ja to uwielbiam! Jak to się czyta, to się płynie!
    Tylko to zakończenie, no XD Robisz dokładnie tak, jak ja - jak możesz <hahaha>
    Choć teoria Sektencji z TARDISami wygląda kusząco.

    OdpowiedzUsuń