środa, 8 sierpnia 2012

Death Bride, Cyrograf Zemsty 8 VIII 2012

- Tak, tak, tak... - westchnęła Jane. - Jak zwykle, brak języka w gębie. - Popatrzyła na mnie spode łba, wykrzywiając regularne, dosyć wąskie wargi. Zachowywała się naturalnie i lekko, chyba sama nie dostrzegała lekkich ruchów biodrami, rękami i głową, które sprawiały, że nawet ja odczuwałam do mniej niewielki pociąg. Przeszły mnie dreszcze.

- Nie wiem, kim jesteś, nie wiem, dlaczego mnie śledzisz - odparłam, wciąż trzymając sztylet skierowany w jej stronę. Koniec ostrza drżał delikatnie, choć starałam się być spokojna. Niepokój we mnie urastał. Spojrzałam z nadzieją na Mytha, on jednak stał, jak otumaniony. Byłam zdana na siebie. 

- Jestem Jane - powiedziała dziewczyna, starannie artykulując. - Jane, słyszysz, Amelio? 

- To mi nic nie daje - odparłam. Grała mi na nerwach, wiedziała o tym.

- Jestem tą samą osobą, której wiadomości przechwyliliście. Aż dwie! Na cztery! - zawyła. Machnęła rękami z rezygnacją, popatrzyła przymkniętymi oczami w mroczne, nocne niebo. - Zmieńmy temat, to się robi nudne - westchnęła. - Więc idziecie zabić tą pierzastą sukę? - zagadnęła, jakby pytała o pogodę. 

- Kruczycę? - spytałam podejrzliwie. Jane kiwnęła głową kilka razy. Jej twarz zdobił teraz uśmiech, jaki robi się do zapisującego pierwsze litery pięciolatka. - Nie wiem dlaczego, ale ona na mnie poluje. Chcemy ją powstrzymać... 

Myth się poruszył. Złapał Jane za ramię i szarpnął, odciągając ją ode mnie. Dziewczyna zatoczyła sie trochę, zaraz jednak stanęła prosto. 

- Zaskoczyłeś mnie - powiedziała i mrugnęła, wydymając wargi. 

- Nie obchodzi mnie to! - warknął chłopak. - Jesteś niebezpieczna. 

Jane roześmiała się gwałtownie, jej głos brzmiał jak tysiąc srebrnych dzwoneczków. Jednocześnie uwodzicielsko, dorośle i dziecinnie słodko... Coś w tym śmiechu ujmowało i odstraszało zarazem.

- Jeśli lubisz brutalnie to tak, jestem - odparła. Kołysząc się podeszła do Mytha, oparła mu rękę na ramieniu i cmoknęła go w usta. - Zadzwoń do mnie czasem, Superwybawco - szepnęła głośno.  

- Co wiesz o Kruczycy? - spytałam. Jane spojrzała na mnie chłodno. 

- Jedno. - Zamilkła na chwilę. - Gdybym po zabiciu jej miała możliwość nie być ukaraną przez wieczne wygnanie, ta szmata byłaby już dawno martwa. 

Zapadła cisza. Jane świdrowała mnie wzrokiem. Zastanawiałam się, co mogła mieć na myśli... Wieczne wygnanie? Czy obejmowało ją jakieś inne prawo? Nie wyglądała na osobę, która lękałaby się zabić. Nie wyglądała na taką, która zostawia ślady... Czy ktoś mógł odkryć, że zabiła?

Dziewczyna po chwili z rezygnacją pokręciła głową. 

- Tępe, niczego nie świadome dzieci... - jęknęła. Znów popatrzyła na Mytha, zmróżyła uwodzicielsko oczy... On jakby zatoczył się, gdy ona go objęła... Złapała go za włosy i odchyliła jego głowę na bok. Z ust wysunęły jej się dwa ostre kły. Pochyliła się delikatnie, jej wargi rozchyliły się nieco...  Wiedziona impulsem wbiłam sztylet w jej plecy, nim zdążyła ukąsić chłopaka. Pisnęła rozdzierająco. Obróciłam ostrze w jej ciele, Jane zatrzęsła się gwałtownie, kwiczała i wyła... 

- Wyjmij to, idiotko - warknęła wśród nieludzkich krzyków. Wystraszyłam się, wyjęłam ostrze z jej ciała.Zmroziło mnie gdy patrzyłam, jak rana się zasklepia błyskawicznie.Jane splunęła mi krwią pod nogi. 

- Mogłam się domyśleć, że będziesz próbowała mnie zabić TYM sztyletem - warknęła. - Blondyn ma ci pomóc pozbyć się pierzastej, wynagrodzę mu to. - Popatrzyła uważnie na Mytha, który wyglądał jakby zobaczył ducha.I bardzo by się nie mylił. 

Jane wskoczyła na zamknięty kosz na śmieci, wyciągnęła lewą rękę. Jej smukłe, białe palce zaczęły nagle rosnąć, złączyła je dziwna, ciemna błona...  


- Masz anioła stróża, dzieweczko - zaskrzeczała. Jej ręce wyglądem przypominały nietoperze skrzydła, spojrzenie zrobiło się dzikie. - Bądź wdzięczna losowi, że cię takim obdarzył. Gdyby nie twój aniołek, już dawno byłabyś ozdobą na ścianie Kruczycy...Zatrzepotała ogromnymi skrzydłami, pisnęła i wzleciała w powietrze, niknąc w mroku. 

- Wampirzyca?! - zawołał szczerze zdziwiony Myth. - A całuje zadziwiająco dobrze... - Przejechał palcami po ustach, zaraz jednak złapał się za szyję. Spojrzał na mnie przepraszająco. - Dzięki za uratowanie życia - powiedział z zakłopotanym wyrazem twarzy.

Kiwnęłam głową. Pochyliłam się, podniosłam z ziemi hełm, który potoczył się niedaleko po tym, jak Jane rzuciła go na ziemię. Podałam go Mythowi i ten ubrał go starannie. 

- Prześladuje cię wampirzyca - parsknął. Wywróciłam oczami. 

- Prowadź, nie zostało nam wiele z ten nocy - odparłam.

3 komentarze:

  1. no no wampirzyca, a ten anioł to ma być Myth? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no przecież że tak :) wyjaśnienie w nowym wpisie Mytha - tzn jak już go napisze

      Usuń
    2. "Tępe, niczego nie świadome dzieci..." True story. xD Myth - anioł? Taak. Już napisałeś, więc lecę czytać.

      Usuń