wtorek, 27 listopada 2012

Sektencja, Dziennik Superdetektywa, Wtorek, 27 XI 2012



DOKOŃCZENIE Z 24 XI 2012

- Czemu masz taką dziwną minę?
- To przez twój strój.
- Co z nim nie tak? - Uśmiechnął się.
- Jeśli chcesz wejść w kręgi złoczyńców, musimy iść na zakupy.
   I tak oto wylądowaliśmy w sklepach! :D
 [większy obrazek]
   Pewna ekspedientka w sklepie miała dość swej pracy. Od kiedy dwójka klientów weszła do sklepu, ciągle słyszała odgłosy kłótni.
- Ja tego nie założę!
- Jak to, nie? To niby jak chcesz wejść do gniazda żmij?!
- Jakich żmij?! Nie idę do żadnych żmij!
- Toż to przenośnia!
- To przenośnia?
- A nie wiem, nie przyłożyłem się jakoś z tego materiału.
- Ahaa. Ja i tak nigdzie w tym nie wyjdę!
- To może w tym? Załóż!
   Po chwili ciszy...
- Wyłaź już.
- Tak ubrana? Nie! Złoczyńcy są nienormalni!
- A może to ci będzie pasować?
- Uhhhh..!
  Kłótnię przerwał dzwonek telefonu: 'Dont kraj tomejto bejbeeeee! (Don't cry to me, oh, baby! :D)'. Zanim jednak ta kłótliwa i hałaśliwa dziewczyna odebrała, szaro-czerwone coś wskoczyło przez okno!

   Właśnie przeglądałam się w lustrze. Co prawda, drgało ono bardzo podejrzanie, ale niezbyt się tym przejmowałam. Spojrzałam przez okno na ulicę. Jednak, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, w oknie nie widzę drzew czy samochodów. W oknie jest, zresztą coraz większy, Myth, który chyba potrzebuje pilnie do toalety. Zapomniał swoich specjalnych majtek, czy jak?! Z wielkim hukiem wpadł przez okno, rozbijając szybę w drobny mak. Wylądował na kasie, z głową, jak to on ma w zwyczaju, w piersiach ekspedientki. Pani ekspedientka, azjatka, posiadająca ogromnego pryszcza na czole, niezbyt się tym ucieszyła.
- O mój Boże! Masz ładunki wybuchowe na czole! - Wrzasnął.
 Zaraz jednak 'opamiętał się', znalazł mnie wzrokiem i podbiegł w stronę moją i Bartosza.
- Myth? Co ty tu... Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! - W tym oto momencie Myth złapał mnie za rękę, przerzucił na plecy jak neandertalczyk i zaczął biegać po sklepie. Myślałam, że jeszcze zacznie mówić jak oni i właściwie, to się nie pomyliłam. - Myth! Dobrze się czujesz?!
   Wtedy wybiegliśmy ze sklepu. Myth biegł to tu, to tam. Skierował się w stronę ruchomych schodów. Gdy próbował zbiec na dół po schodach kierujących się do góry, wywrócił się. Niemalże sfrunęliśmy na podłogę na piętrze niżej. Myth złapał mnie za rękę i pobiegliśmy dalej. Za nami, w pewnej odległości, była ekspedientka [byłam przecież w niezapłaconych ubraniach] z kasą na plecach, a jeszcze dalej biegł zmęczony Bartosz. Biegnąc, niechcący zakopaliśmy jakieś dziury w ziemi, które znikąd pojawiły się w ziemi. Wtedy zaczęli nas ścigać kosmiczni kreci-piraci!
   Gdy byliśmy na deptaku, otoczyły nas ciężarówki Coca-coli! Nie zgadniecie, co z nich wypadło! Cały oddział świętych Mikołaji! Doszło do ogromnej bitwy! Oj, zapewne były straty w cywilach! Mythciątko zwalczało kretów-piratów, a Mikołaje mu pomagały. Rzucały w nich Coca-colą. Swoją drogą, nie lubię jej. Ekspedientka natomiast, rzucała we mnie swoją kasą. No ludzie, wiecie jak trudno było mi przed nią uciekać? Na bitwę wpadł Bartosz, lecz gdy tylko zobaczył kogoś z cywili zniknął jak kamfora. Był i - BACH (Johann Sebastian) - nie ma! W końcu Mythowi i Mikołajom udało się ich pokonać! Myth był także łaskaw zapłacić za sukienkę, którą przed chwilą ukradł, razem ze mną, ze sklepu! :D I pobiegliśmy dalej.

   Piosenka na dziś:



Dobranoc! ;)

5 komentarzy:

  1. o jaaa tez chce żeby mnie tak ktoś porwał kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I żeby ci rękę przy tym wyrwał ze stawu? Ja podziękuję, bardzo lubię swoje ręce :)

      Usuń
    2. Dokładnie! AstroGirl ma rację! :D

      Usuń
    3. starałem się być delikatny ... ale to nie moja wina że ona taka niemiękka

      Usuń
  2. Ależ ten facepalm na końcu był zabójczy <hahaha> W co drugim przebraniu wyglądałaś jak Lady Gaga
    Aaaaaale Myth miał akapit wprowadzający! Jego specjalne majtki i głowa w piersiach ekspedientki XD

    OdpowiedzUsuń