środa, 21 listopada 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 21.11.2012 Środa

Wczoraj pisałam międzygalaktyczny egzamin wiedzy bohaterskiej przez niesuperbohaterów nazywany także próbną maturą. We wtorek był egzamin z języka rodzimego, czyli w naszym przypadku jest to Ziemski Polski. Niestety ogólne spotkanie superbohaterów się nie odbyło więc nie spotkałam Mytha ( tak, z tego co mi wiadomo on także pisał ). Spotkanie to nie odbyło się ze względu przemieszczenia się platformy konferencyjnej w pobliże Słońca i według organizatorów było by nam za gorąco, z czym ja się nie zgadzam bo w 10000% wolałabym to gorąco niż lodowatą salę w której musiałam pisać ten egzamin.

Na szczęście ja nie popełniłam takiego błędu pomylenia Izabeli z Marią ( ponad połowa sąsiedniej klasy podobno tak zrobiła ) i myślę że będzie dobrze. Przejdę teraz do dnia dzisiejszego. Dzisiaj był egzamin z Czarnej magii nazywanej też matematyką ( na szczęście mam wtyki, w końcu znam Matmiaka, a on jest w tej sztuce genialny ). Rano spotkanie także się nie odbyło i pisaliśmy od godziny 9. Każdy zaczął szybko pisać i nauczycielka powiedziała żebyśmy nie wychodzili przed końcem, ale jesteśmy buntownikami i nie słuchamy rozkazów ( a niektórzy mięli jeszcze zadania do wykonania ). Inni bohaterowie zaczęli juz wychodzić o 10.40 lecz ja wyszłam o 11 ale nasza psorka i tak ponarzekała mimo iż nie jest superbohaterką to chyba jest jej specjalną umiejętnością.

Po wszystkim przeszłam wykonać iście niebezpieczne zadanie... Zakupić chleb.
Idę sobie więc a tu nagle "olbrzymi" i "niebezpieczny" york mi wyskakuje i rzuca się na mnie. Na szczęście uchyliłam się przed ciosem i pies poleciał na bandytę który chciał zajść mnie od tyłu. Upieklam dwie pieczenie na jednym ogniu jak to się mówi. Szłam dalej i spotkałam moją "znajomą", która także pisała dzisiaj egzamin z Czarnej magii
- Witaj Kseno - zawołała gdy tylko mnie zobaczyła - i jak ci poszedł dzisiejszy egzamin? Ja nie chwaląc się na pewno będę miała minimum 90%
- No taa - odparłam jej ziewając - bo ty jedynie w tych swoich książkach siedzisz, ciekawe co byś zrobiła jakbyś musiała z kimś walczyć? Hahahah - i zaczęłam się śmiać jak opętana
- Ah tak? - powiedziała najwynioślej jak potrafiła - takie masz o mnie mniemanie? Więc zmierz się ze mną
- No co ty dziewczyno nie chcę cię polamać - i znowu zaczęłam się śmiać - zawalcz z nim - i wskazałam na yorka który znowu przybiegł
- ... No dobra - i rzuciła się na niego.
Pies ja gryzł i mimo że był taki malutki to musiał mieć ostre ząbki, ona tylko go swoją nieodłączną książką uderzyła pare razy a w końcu podbiegla do mnie z płaczem
- Weź go ode mnie proooszę - i znowu beczy
- Hahahah, Dobra, jeśli przyznasz że jestem lepsza
- Jesteś dużo, dużo lepsza
Stworzyłam piłkę i zachowanie yorka nagle się zmieniło. Zaczął skakać i piszczeć żebym mu pilke rzucila ( znam się na psach mimo iż sama nie mam ). Rzuciłam mu najdalej jak potrafiłam i pobiegł za piłką heeeen daleko.

Ze śmiechem poszłam dalej w celu osiągnięcia mojego zadania. Idę i nic się nie dzieje " to podejrzane " pomyślałam, ale szlam dalej. Wchodze do sklepu a tam kolejka wieeeelka aż do samych drzwi.
- No to sobie poczekam - powiedziałam załamana
Stanęłam w kolejce jak na grzeczną dziewczynkę przystalo. Czekam, czekam....
- Hej - powiedział ktos obok
Nie musiałam patrzeć na te twarz by wiedziec kto to powiedział. To był Czerwonooki
- Ogromniasta ta kolejka co nie? - zagadał do mnie
- Bywało gorzej, na przykład przed świętami
- Taaa, ale do świąt jeszcze daleko. Swoją drogą, jeśli byś chciała nigdy nie mieć tutaj kolejek mógłbym wykupic ten sklep
Spojrzalam na niego krzywo
- Wiesz co o tym sądzę
- Taak, przepraszam. Znowu gafa
- Pamiętaj że mnie nie kupisz
- Wiem, ale... To przyzwyczajenie, po prostu wszystkie moje byłe...
- Ja nie jestem wszystkie - i uśmiechnęłam się do niego chytrze bo akurat była moja kolejka
- Poproszę chleb krojony - powiedziałam do kasjerki i gdy go wreszcie otrzymałam i zapłaciłam za niego moglam wreszcie iść do domu
Chwilę później dołączył do mnie Tony
- Wybacz za to co powiedziałem
- Nie szkodzi, ale nie rób tak więcej
- Dobrze, pozwól że cię odprowadzę
- W porządku
I szliśmy, gadaliśmy o wszystkim o czym się dało a inne dziewczyny patrzyły na niego jak na jakieś bóstwo a na mnie jak na śmiertelnego wroga. Gdy doszliśmy pod moj dom pożegnaliśmy się i mogłam wreszcie wam opisac co się działo ostatnio. Na razie to tyle. Odezwę się jeszcze papa :*

5 komentarzy:

  1. "bo ty jedynie w tych swoich książkach siedzisz, ciekawe co byś zrobiła jakbyś musiała z kimś walczyć? Hahaha" Właśnie mnie uraziłaś. Boleśnie. ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj no ale ty nie siedzisz pewnie dniami i nocami w książkach szkolnych lecz jakichś innych ( jesli się mylę to zbij mnie lub daj klapsa :P ), nie mówię że książki nie są fajne, ale ona siedzi ciągle w domu i nigdzie nie wyjdzie tylko się uczy i uczy nawet ze mną potrenować nie chce :(

      Usuń
    2. Ależ Sektencjo! Do kogo ty się porównujesz! Ty jesteś szanowanym Detektywem, który w książkach poszukuje danych, zbiera informacje i śledzi, a ona... No, ona nie. I przecież każdy wie, że umiesz walczyć - wszak posiadasz patelnię! (Aktualnie nie orientuję się, czy mythową czy swoją, ale jednak.)

      Usuń
    3. Ale ja i czytam i się uczę. Zależy mi na swej przyszłości. I też najczęściej w domu przesiaduję :)
      Patelnia moja, Oktawian oddał.

      Usuń
  2. Hehe, ale odstrzelony egzamin miałaś! :D "Czarna magia", "przemieszczenie się platformy" - podobało mi się jak nigdy. A tacy zwykli śmiertelnicy, którzy nie są superbohaterami, to tylko marudzić potrafią.

    I znów Tony... ;)

    OdpowiedzUsuń