piątek, 26 października 2012

Przygody: Eli Srebrna Strzała


   Wydawało mi się, że zemdleję. Było mi bardzo niedobrze, ale trzeba było pozałatwiać wszystkie sprawy. Sama nie zdawałam sobie chyba sprawy z porażki, jaka nastąpiła przed dłuższą chwilą. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie z tego większych kłopotów, ale znając swoją naturę i otaczający mnie do tej pory świat, widziałam, że to dopiero początek czarnych dni. Zawaliłam na całej linii. Cholernie przykre. Mastius okazał się Czarnoksiężnikiem. Ja okazałam się słabą dziewczynką, która jest pod wpływem przyjaciela demona, a AstroGirl... Ona z kolei ma mocne kopniaki, mega genialną pelerynę, wtryniła czarodziejowi i zapewne poradziłaby sobie z Samuelem lepiej niż ja...
   Położyłam ręce na kierownicy. Czekałam aż VW odpali.
- Chyba nie zamierzasz od razu prowadzić? - zdziwiła się.
- Czuje się dobrze.
- Ty tak, ale twój pion jeszcze nie.
   Prychnęłam na jej wypowiedź. Byłam rozgoryczona, słaba, smutna i zła na siebie za sytuację sprzed jakiś pięciu minut.
   Samochód zamruczał cicho jak drapieżna kotka. Ten dźwięk był boski...
- Bez kluczyków? - popatrzyła na wnętrze auta z zafascynowaną miną.
- Działa na ciepło ciała. - wyjaśniłam rzeczowo.
- No to dobrze, że Maniek śpi... - zerknęła za siebie. - Nic dziwnego, że wtedy ci go zabrał.
- Był otwarty. To dlatego. - dalszy ciąg wyjaśnień. Wiedziałam, że nastąpi.
- Jeszcze lepiej... 
   Ruszyłam nie patrząc co będzie się działo. Słyszałam tarcie koni mechanicznych w magicznym ryku mojej bestii. Mknęłam do jasnego punktu, by lecieć przed siebie. Zostawić kłopoty i nie myśleć. Zastanawiałam się nad tym czy nie włączyć radia, ale nie wiedziałam czy moja towarzyszka chciałby słuchać w tym momencie muzyki.
   Przyspieszałam i przyspieszałam. Miałam ochotę sprawdzić co to cudo potrafi. Jeden mach... wciskało mnie w fotel kierowcy. Pociągnęłam trochę kierownicę do siebie by lecieć szybciej. Dwa machy... Ledwo widziałam czy mam coś przed oczami. Zaalarmowała mnie smuga przed nami.
   Kaczka! 
   Zahamowałam ostro. AstroGirl rzuciło do przodu, a potem znowu do tyłu. Mi zrobiło się niedobrze, ale powstrzymałam odruch wymiotny.
- Nie no co za perfidia - żachnęłam się, patrząc na stworzenie - Nawet kierunku nie włączyła!
- A to jej wina, że jej nie zamontowali? - zażartowała. Chciała rozluźnić atmosferę.
- Dobrze, że chociaż nitro nie ma. - powiedziałam całkiem poważnie.
- Nitro? KACZKA? Opanuj się dziewczyno, co chcesz od tego..
   Dziewczyna nie kończąc zdania ujrzała jak mała kaczusia, nie większa od opony jednego z kół, pomknęła zostawiając za sobą tylko ciemną smugę.
- No to jednak chyba miała... - skwitowała, pytając potem: - Często spotykasz takie kaczki?
- Nie. To chyba jakiś mutant... - powiedziałam poważnym tonem, poprawiając się później: - Jasne, że spotykam. To kosmita.
- Aha... No tak. Tego... Aha - chyba nad czymś myślała. - No bo się zastanawiałam, czy jeśli masz tak na co dzień, to czy może organizujecie staże dla studentów..?
   Zadzwonił komunikator. Już wiedzą - przeszło mi przez myśl.
- Nie wiem - odpowiedziałam. Czyży chciała pracować ze mną? - Wybacz ale muszę odebrać.
   Kliknęłam guzik znajdujący się na kierownicy. "Niebieskie przynudzacze" - wymknęło mi się, gdy spojrzałam na jego kolor. Ciekawe... To było chyba z jakiegoś serialu...
- Halo? - poznałam od razu. - To ja Anthony.
- No patrz. Nie wiedziałam - mruknęłam głośno. Bardzo sarkastycznie.
- Przełącz się na pojedynczą. Jest w kierownicy.
   Aha... czyli dziewczyna ma nie słyszeć rozmowy... Zrobiłam jak kazał. W końcu co mi szkodzi...
   Włożyłam słuchawkę do ucha.
- Czego chcesz? - burknęłam.
- Zostajesz zwolniona.
- Mam to gdzieś...- już miała zacząć, gdy doszło do mnie to zdanie. Dwa durne słowa. - Co?!
   Druzgocąca wiadomość... Co się teraz stanie? Nigdy nie słyszałam o osobach, które zostałyby zwolnione z Agencji Międzygwiezdnej. Dodałam potem, już stłumionym do grzecznego tonu głosem:
- Dobrze Anthony... Jak szef każe.
- Przykro mi... - powiedział ze smutkiem. - Ja mogłem przecież...
- Nieważne. To nie jest twoja wina. Nie musisz się usprawiedliwiać przede mną.
   AstroGirl popatrzyła na mnie. Widziałam, że nie chce przeszkadzać, więc jednak ją zachęciłam.
- O co chodziło? - zapytała bardzo grzecznie ale jednak z niepokojem w głosie.
- Zaraz ci powiem, moja droga. - obiecałam.
- Nie wolno ci mówić niczego związanego z Agencją ! - zawołał ostrzegawczo. - I masz wracać tutaj! Masz pewne rzeczy, które należą do nas...
   Znowu mnie zdenerwował. Nikt nie może mi niczego zakazać! Już tam nie pracuję, więc niech się goni!
- W tej chwili nie możesz mi zabronić niczego! - krzyknęłam zdenerwowana.
   Wyjęłam słuchawkę z ucha bardzo zdenerwowana. 
- No i? - zapytała.
- Już nie mam pracy. - odrzekłam po chwili tępo, trzymając kurczowo kierownicę.
- A. No to witaj w świecie bezrobotnych. - co za uwaga. Zaczęłam się panicznie bać tego, co się ze mną stanie. Myślałam o tym by uciec, ale porzuciłam ten plan. W końcu i tak by mnie znaleźli.
- Ciekawe co się teraz stanie... - powtórzyłam, ale tym razem na głos.
- Założysz własny biznes? Masz do tego predyspozycje, zdaje się. Po co masz się słuchać jakiegoś wrzeszczącego marudy? - biznes. Chciałam prychnąć, ale odrzekłam na jej wywód:
- Chyba lubisz swoje żarty, Lola.
- Nic o tobie w zasadzie nie wiem - powiedziała trochę znużonym tonem. - O twojej pracy tak samo. Ciężko trafić z pocieszaniem w takich warunkach, zresztą i tak mi to nigdy nie idzie.
   Zamilkła, a zaraz potem wyrzekła jedno zdanie, bardzo je podkreślając:
- Nie rozumiem tylko, czemu masz się słuchać tamtego szefostwa.
- Taka praca. - powtórzyłam głucho jak niegdyś mój nauczyciel, Cyrograf. Ta właśnie praca była moim życiem w zasadzie. Cały czas byłam w pracy. Od dziecka pracowałam. Nie miałam swojego dzieciństwa. Mając dziesięć lat nie szukałam sobie chłopaka w klasie, tylko idealnej cięciwy do łuku, z którego strzelałam już wtedy całkiem dobrze. 
- Nooo, teraz to już niezupełnie praca - skrzywiła się zabawnie. Miałam opory by się nie uśmiechnąć. - Powiedz mi lepiej, co teraz będziesz robić?
- Teraz... wracam do bazy oddać Ami... a potem... nie wiem. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą i sama się zastanawiając.
   Zeszłam niżej obniżając pułap lotu. Byłam już właściwie prawie w swoim domu. Ta... Raczej w swoim byłym domu, jak już przypomniała mi AstroGirl o tym, że już pracy nie posiadam.
- Gdzie jesteśmy?
- Chyba gdzieś bardzo daleko - odpowiedziałam wymijająco. Zmarszczyła czoło.
- Hmm... Od czego?
- Od mojej bazy... - skłamałam. Tak było trzeba. Tajemnica przede wszystkim.
- Hmm... A czy to czasem nie do niej miałaś odwieźć samochód? - zapytała bardzo sugestywnie. - I co z Mańkiem?
- Tak. Muszę się tam wybrać. W końcu to praca. Już nie moja... Ciekawe, kto przejmie moje obowiązki.- no właśnie Maniek. dziwne, że nie wiedziała. Przecież to do niej miałam go odwieść. - Mańka miałaś zabrać ty. Nie wiem co masz z nim zrobić...
- Ja??? - popatrzyła na mnie błagalnie. - Niby skąd ja mam to wiedzieć?
- Nie mam pojęcia. 
- Elegancko. To skąd ja mam się dowiedzieć?
- Czy to ważne? - pisnęłam tak jakby zrezygnowana. - Ja już wykonałam swoją misję.
   Wsiadłam już do samochodu, by nie patrzeć na swoją znajomą i zająć się sobą.
   Położyłam dłonie na kierownicy, a warknięcie silnika wywołało bardzo miłe wrażenia w mojej głowie.
- Ejj..? - usłyszałam jeszcze, ale już miałam stopę na sprzęgle. Uwolniłam ryk, a moja mała Ami pomknęła, zjeżdżając gwałtownie z dachu. I już leciałam razem z nią. Ja i moje auto byłyśmy jednym... Jadnak powracała jedna myśl. Co oni ze mną zrobią? 
   Posowiałam. 
  Za pięć minut będę w bazie i w końcu spotkam swojego szefa... Będę musiała pożegnać się ze swoimi kochanymi gadżetami. 
 - Ja nie chcę odchodzić ! - zawołałam w głuchą ciszę, a potem po moich policzkach popłynęły łzy - Nienawidzę cię Samuel... - szepnęłam.
- A ja ciebie moja kochana Elizabeth... - dobiegł mnie i jego szept, a zaraz za upiornym głosem, dreszcz strachu. 

3 komentarze:

  1. Moja peleryna genialna? To najgłupsza peleryna pod słońcem XD Uwierz mi, nawet o polityce nie można z nią porozmawiać.
    "Czyżby chciała pracować ze mną?" - z tobą, to jeszcze bym się zastanowiła, ale na pewno chciałabym pracować z taką kaczką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kaczuchaaa :D tego kosmity jeszcze nie spotkałam :)

      Usuń
  2. Kto w wieku 10 lat szuka chłopaka? O.o Ja tam się lalkami bawiłam xD

    OdpowiedzUsuń