piątek, 26 października 2012
Myth, Dziennik Superbohatera 26.10.12r Piątek
- Szybciej! Szybciej ! Pośpiesz się, musimy dotrzeć do kolosa bo inaczej nie wrócisz do siebie ! - krzyknęła wyrocznia przebiegając przez na wpół spalony most. Biegłem za nią trzymając koalę i utykając na nogę. Przebiegliśmy przez most, w tym właśnie momencie most się zawalił.
Podbiegliśmy do kolosa (tak, tego kolosa - Kolosa Rodyjskiego), wspięliśmy się na sam jego szczyt, wszedłem do korony, a wyrocznia nie. wiec zapytałem :
- Co ty robisz ? Dlaczego nie wsiadasz ?
- Nie mogę, chciała bym ale nie mogę.
- Jak to nie możesz ? Oczywiście że możesz ! Nie rób głupstw i wsiadaj! - krzyknąłem do tej wrednej, upartej wiedźmy, ale ona nieeee, nie słuchała mnie. Tylko ustawiała coś na konsoli koło korony.
- Aleksandra ! Co ty tam to cholery robisz ?
- Nie przeszkadzaj, muszę dobrze wycelować żebyś trafił do swojego czasu. - odpowiedziała.
- Nie rób scen, chodź ze mną. Mam dużą Tajną Siedzibę, zamieszkasz ze mną, - Usiłowałem ją przekonać ale ona jest tak niesłychanie uparta że to aż dziwne.
- Nie ! Ja muszę tutaj zostać, nie po tym co zrobiłam. Myślisz że mogła bym uciec i być szczęśliwą? Dobrze pamiętam że przywołałam Lodowe Nocne Hieny które zabiły tak wielu ludzi. Nie mogła bym tak po prostu żyć!
- No ale to nie Twoja wina - Próbowałem podnieść ją na duchu. Chodź wiedziałem że to jej wina, no ale w sumie to był wypadek, nie wiedziała że te skandynawskie zaklęcia działają.
- Ale to moja wina! Zostanę tu, ugaszę pożar i dobije te Nocne Lodowe Hieny które przeżyły. A ty musisz wrócić do domu i pomagać swoim ludziom ! - No i tu miała rację, musiałem wracać, ale ...
- Jeśli tu zostaniesz już nigdy się nie spotkamy. A ja Cię naprawdę lubię.
Szarpnęła mnie za prześcieradło i przysunęła do siebie, ściągnęła naszyjnik dała mi go i powiedziała:
- Wrócisz do siebie i znajdziesz moją praprapraprapraprapraprapraprapraprapraprapraprapraprawnuczkę, będę częścią niej, z resztą sam to poczujesz. A teraz zamknij się i daj mi wycelować ! - Zamknąłem się, rozejrzałem się po Aleksandrii, cała w ogniu, Nocne Lodowe Hieny miały już zaraz wydostać się z płonącej biblioteki. Trudno im się dziwić, walczą o życie. Ale co było najgorsze, ogień sięgał stóp Kolosa Rodyjskiego, stopy były ze stopu brązu i zaczynały się topić.
- Obiecaj mi że ją znajdziesz. Będzie miała taki sam naszyjnik. - powiedziała, z takim smutnym wyrazem twarzy że aż mnie takie potworne uczucie zdusiło w sercu.
- Obiecuje ! Odnajdę ją.
- Żegnaj !- już miała nadusić przycisk lecz zdążyłem ją zatrzymać:
- Czekaj ! Stój ! Zaczekaj ! Weź kurczaka, Tobie się bardziej przyda. - podałem jej klatkę z kurczakiem uśmiechnąłem się i widziałem tylko jak jej ręka wciska przycisk. Zobaczyłem blask, wszystko jakby w wierze tornada się rozmyło i wszędzie była wszechobecna biel.
Tak naprawdę Kolos Rodyjski był maszyną czasoprzestrzennopodróżniczą. Niestety skorzystałem z niego jako ostatni. Bo chwilę po przesłaniu mnie zawalił się, po prostu pękły mu stopy, upadł do zatoki i przestał działać.
Nagle biel przestałą być taka biała, nagle świat zawirował i pojawiłem się w jakimś łóżku. przekręcam się i widzę że obok mnie jakaś naga kobieta ... 5 minut po tym jak się obudziła lądowałem prześcieradłem na betonie wyrzucany przez 40 Goryli. Nawet mi prześcieradła nie oddali. Jak się później okazało była to Monica Belluci.Na dodatek byłem we Francji, czyli spory kawał drogi do domu, na szczęście akurat przechodziła Cnotliwa Rozalinda, zabrała mnie na swój pociąg i ruszyliśmy w stronę wschodzącego słońca ...
Świetnie, nie dość że muszę zlokalizować Amelię która jest w innej części galaktyki to jeszcze muszę odszukać potomkinię Aleksandry z Aleksandrii. Jedyne co o niej wiem to to że będzie miała wisiorek który przypomina kostkę do gry... Ale czy ją znajdę ? tzn czy odnajdę je obie ?
Jeśli ktoś nadal nie rozumie po co był kurczak i Koala ? To odpowiedź jest poniżej :
Kurczak nazywał się Koala. Sprawa jasna i oczywista, nie wiem dlaczego akurat tak.
Skoro wszystko jasne, to piosenka dnia :
Dobranoc :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie znajdziesz. to była kostka przeznaczenia i Szatan ją podpierdolił.
OdpowiedzUsuńpoza tym taka kostka, jak z Twojego rysunku nie istnieje muahahahahaha
ale jesteś wredota ty anonimowcu :P
UsuńDlaczego zostawiłeś kurczaka Myth? A ja go tak polubiłam
Ten kurczak chciał być częścią naszej blogowej rodziny! Dlaaaaaaaaaaaaaaaaaaczzeeeeggooo? ;_;
UsuńAnonimowcy przeważnie są wredni.
ojno nie hejtujcie, to szatan w samej swojej anonimowej osobie :) w dodatku zmieszany z jakąś czarownicą.
Usuńno ale kurczak o imieniu Koala miał ważniejszy cel w życiu ...
i apropopo anonimowca, to jak to z tą kostką jest ? niby jest, niby szatan ją podpierdolił, no i teraz nie ma jej ? to co on ? zjadł ją?
Kostki są ulubioną przyprawą diabłów. Mielą taką i dodają do rosołu.
Usuń