poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Sektencja, Dziennik Superdetektywa 6 sierpnia 2012

Hej!
   Siedziałam sobie w moim tajnym pokoju i przeglądałam akta spraw, kiedy nagle usłyszałam leciutki szmer. Odwróciłam głowę i... nic nie zobaczyłam.
- Eh - powiedziałam bardzo głośno. Wezmę sobie słuchawki i włączę muzykę. Bardzo głośno! - Następnie założyłam słuchawki i udałam, że włączam muzykę.
   Po chwili znów usłyszałam szmer. Uśmiechnęłam się. Cokolwiek to było, złapało przynętę. Spojrzałam za siebie, starając się nie odwracać głowy. Bez skutku. Nic nie zobaczyłam. Po chwili zauważyłam, że przecież mam na biurku lusterko! Udając, że się przeglądam, spojrzałam za siebie. Po moim dywanie szły mrówki! Gęsiego! Odwróciłam się najszybciej, jak tylko mogłam i zagrodziłam im drogę!
- A państwo to, przepraszam, że pytam, co tutaj robią? - Zagadnęłam.
   Z środka rzędu wysunęła się mrówka i powiedziała:
- A my to w gości idziemy i niestety musimy przejść przez pani rozległą posiadłość - rozglądnęła się po moim TAJNYM pokoju. Mrówki wszędzie wlezą.
- Hm, a jeśli wolno zapytać, to do kogo idziecie?
- Do korników mieszkających za twoją posiadłością - bleeee.
- Hm, no to idźcie, tylko nie chowajcie się przede mną, bo mogę was rozgnieść butem. A może wpadniecie kiedyś do mnie na cukier?
- Dziękujemy za zaproszenie, na pewno skorzystamy z zaproszenia. Do widzenia!
- Do widzenia. Miłej podróży!
   Zgłodniałam, więc zeszłam na dół, do kuchni. Najpierw popatrzyłam do lodówki. Nic nie było. Nagle obok lodówki zobaczyłam - uwaga, uwaga - zupkę chińską! No to już wiecie co zjadłam. A tak jedzącą zastała mnie mama. Nie jest superbohaterką, ale zawsze to ktoś.
- Pójdziesz do sklepu - kurczę, to nawet pytanie nie było!
   No to biorę siatkę, portfel, listę i idę. A właściwie jadę, bo na rowerze jest szybciej. Jadę, jadę, jadę i... zgadnijcie, co zobaczyłam? Nie zgadniecie. Na placu, gdzieś tak w połowie drogi między mną a sklepem... Hulk jeździł na motorynce!
   Tak, wasze oczy was nie mylą! Hulk jeździł na motorynce robiąc kółka i ósemki, ot tak, dla zabawy zapewne. Gdybyście widzieli moje oczy! Jak tej sowy poniżej. Właściwie cała wyglądałam jak sowa.
Stąd.
Niestety, nie mogłam się zastanowić nad tym, dlaczego tak wyglądam, ponieważ tak się zagapiłam na Hulka, że wylądowałam w fosie. Hulk się zatrzymał. Popatrzył się na mnie. Ja w tym czasie wyskoczyłam z fosy i zaczęłam kieszenie przeszukiwać. Znalazłam kartkę! I długopis! I już po chwili byłam przy Hulku.
- Mogę prosić o autograf?
- Tak - wziął kartkę i długopis i podpisał się. Przy okazji chciał napisać coś miłego, więc zapytał o moje imię. A gdy chciał postawić kropkę... Bum! Rozwalił długopis! Cóż, chyba jest za silny na pisanie. o.o
- Dziękuję - powiedziałam, szczerząc się. Długo się tak szczerzyłam.
- Coś jeszcze? - Spytał zdezorientowany Hulk. Tak swoją drogą, skąd on zna język polski?
- Hm, dlaczego jeździsz na motorynce, która jest na ciebie za mała?
- To długa historia. Co ty robisz? - Spytał na widok mnie rozsiadającej się na środku drogi.
- Eee... Czekam na tą historię. Nie opowiesz mi? - Oczy kota ze Shreka.
- Nie mam czasu, niestety.
- Och. Ja w sumie też, muszę jechać na tajną misję. Kryptonim: zakupy.
   Pożegnałam się z Hulkiem i pojechałam dalej. Ciekawe, co Hulk robił w Polsce, jeżdżąc na motorynce? I dlaczego nie zawaliła się pod nim? I tak rozmyślając, jechałam dalej. W końcu trafiłam pod sklep. Oczywiście w sklepie było pełno ludzi. zanim przecisnęłam się do środka minęło trochę czasu. Odszukałam miejsce, gdzie kupuje się szynkę i przypomniałam sobie słowa Mytha: Zgodnie z świętą zasadą Mytha przed wysadzeniem hipermarketu sprawdziłam czy szynka jest świeża, by uniknąć dostania się odpadów radioaktywnoszynkowych. Właściwie, nie wiem czemu powiedział o sobie jak o kobiecie, lale ja zawsze wiedziałam, że coś z nim... No, nie ważne.
   W skupieniu przyjrzałam się szynce. Nie wyglądała podejrzanie, ale takie szynki zawsze coś knują. Wzięłam, powąchałam i chciałam nawet rozłupić na części, ale przyłapała mnie sprzedawczyni.
- Hej! Zostaw tę szynkę!
   Zwiałam, zanim zauważyła kto to. Po takich oględzinach mogę zapewnić - szynka jest świeża. Myth, nie martw się, nie spadnie kwaśny deszcz.   [Przynajmniej mam taką nadzieję, bo zdarza mi się mylić :O]
   Wracając do głównego tematu pochodziłam po sklepie i udało mi się zebrać wszystkie produkty bez przeszkód! Brawa dla mnie. Gdy już wychodziłam sobie, ktoś otworzył mi drzwi. I mnie przepuścił! Ja na to:
- Dziękuję.
Odwróciłam się, żeby zobaczyć kto to [A jakże!] i zamarłam. A osoba na którą spojrzałam również się nie ruszała, chyba od samego otwarcia drzwi dla mnie. Oczywiste jest, kto to był, i dziwne będzie, jeśli ktoś nie zgadnie. Już? Namyśliliście się? Czy to Wiewiór? Czy to Skarpetka? Czy Elżbieta? A może Bazyli? Nie, moi drodzy, to Tony [Ostatnio pojawił się tutaj.] Spojrzałam na niego z nienawiścią. On natomiast miał minę, jakby był w wielkim szoku (Oczywiście nadal miał kaptur.).
- Skarbie, idziesz? - Usłyszałam. Ach, no tak. Mama go wołała. Tony wszedł do środka, ale sadzę, że zdążył zauważyć mój szeroki uśmiech.
   Zabrałam się z zakupami z powrotem i poszłam w ślad za Tonym i jego mamą. Ona kompletnie nie zauważyła, żeby śledziło ich dziecko wystrojone w kapelusz i płaszcz, natomiast jej syn - owszem. Co chwila się odwracał, a na jego twarzy malowało się przerażenie. No proszę, udało mi się przestraszyć Złola!
   Po chwili on i jego mama rozdzielili się. Ja natomiast dostrzegłam znajomą sprzedawczynię i zostawiłam pod jej opieką zakupy.
- Oh, dziecko. Znów czegoś zapomniałaś?
- Powiedzmy - uśmiechnęłam się.
Podążyłam w ślad za Tonym. Był w dziale... zabawek. Zauważyłam, że grzebie w pistolecikach, więc szybko, zanim mnie zauważy wyciągnęłam mój pistolet. Tony na szelest odwrócił się i próbował wyciągnąć swoją zabaweczkę.
- Nawet nie próbuj.
- Niby czemu?
- Bo między nami jest taka różnica - ty masz pistolet-zabawkę, a mój... Cóż, mój jest prawdziwy.
   Jakimś sposobem zauważyłam, że na jego twarzy maluje się przerażenie.
- T-ty... Ty przecież nie umiesz strzelać!
- Chciałeś powiedzieć: nie umiałam. Już się nauczyłam, a co! Jak się wokół ciebie Złole kręcą to trzeba na wszystko być przygotowanym. Odłóż tę zabawkę, bardzo cię proszę. Porozmawiamy w trochę bardziej cywilizowany sposób.
- Okej - Uśmiechnął się i odłożył pistolecik. Też się uśmiechnęłam. Mój przyjaciel chyba nie wie jak ja rozmawiam w cywilizowany sposób.
   Szybkim krokiem podeszłam do niego, wyszczerzyłam zęby i BUM! - koleś oberwał w łepetynę.
- Ał! Co to ma być? To nie jest rozmowa... O. No tak - Uśmiechną się. Chyba już sobie przypomniał. - W takim razie proszę do tańca - roześmiałam się.
   I po chwili się zrobiło zbiegowisko, bo kto to widział, żeby dziewczyna z chłopakiem bili się w supermarkecie! Po rozwaleniu tego działu i kilku scenkach rodem z Matrixa, przenieśliśmy się do innego działu, żeby tam siać zniszczenie. Cóż, nie jestem zbytnio wysportowana, ale powiem wam jedno - taka walka nic a nic nie męczy. Po chwili rozwaliliśmy pół sklepu. Gdy nagle... Pojawiła się wielka, niebieska rękawica pełna wody! Rozdzieliła nas!
- Hej! Toż to ja chcę walczyć z moim nemezis!
- Nie będziesz ze swym nemezis! Koniec tych walk!
- Okej, a może jeszcze walka końcowa? - I gdy w końcu przekonałam rękawiczkę, że mogę jeszcze powalczyć z Tonym, okazało się, że się zmył! Szuja jedna!
   Eh, poszłam do sprzedawczyni i wzięłam moje zakupy. Spytałam się o wyrządzone szkody, ale okazało, że tylko się im z Tonym przysłużyliśmy, bo wkrótce mają budować większy sklep. A w tym pomieszczeniu ma być coś innego [Nie pamiętam, co.], więc wreszcie zmusiliśmy ich do zamknięcia sklepu i posprzątania.
   I tak po tych przygodach wróciłam do domu. Zastanawia mnie tylko jedno: co Tony robił w sklepie obok mojego domu?
Piosenka dla was:


Do napisania!

9 komentarzy:

  1. 1) jaka niby kobieta ?
    2) ta najlepiej zdemolować/wysadzić/zdezintegrować hipermarket a potem powiedzieć że Myth wszytko demoluje/demontuje i decośtamuje.
    3) no masz rację SZUJA z tego Tonego jak nie wiem ! no szuja jak ta moja znajoma Szuja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jeden raz zobaczę gdzieś słowo SZUJA, to wydadzę coś. Nie żartuję. A potem zamorduję tego, kto to powiedział.

      Tak, z Mythem defitywnie jest coś nie tak!

      Usuń
    2. "Właściwie, nie wiem czemu powiedział o sobie jak o kobiecie, lale ja zawsze wiedziałam, że coś z nim... No, nie ważne."
      Ooops? ;]

      Usuń
    3. A, no tak Ale to słowa Mytha. Użył w jakimś słowie o sobie damskiej formy. Tak mi pewna szuja napisała na gg xD

      Usuń
    4. Nooooo, to teraz się zacznie...



      XD

      Usuń
  2. Kurce, to dobrze, że co do czego szynka była świeża - w przeciwnym wypadku skaziłabyś pół województwa XD

    OdpowiedzUsuń
  3. no najważniejsze że szynka świeża bo mama by się wkurzyła ( znam to :) ) a ten Tony może się zakochał w tobie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, najwyżej wybijemy mu to patelnią z głowy xD

      Usuń