
Doszło do drobnej utarczki słownej typu:
- jestem pająkiem a ty niby kim dziwna skórowata istoto hahahha ?
- Jestem Człowiekiem i zrobię Ci z odwłoka wylotówkę na Gdańsk !
- ciekawe jak, nas jest 6 a ty tylko jeden
- Więc zawołajcie sobie jeszcze kilku żeby były równe szanse ...
I zaczęliśmy się bić, przypadkiem wysadziłem bar, 14 Cykolopodów i urwałem odnogę pająka, stwierdziłem że pora wracać do Amelii, akurat gdy wróciłem panna młoda zaczęła się budzić, pooglądaliśmy jednorożce, niestety jednorożce sobie uciekły z przyczyn na razie bliżej nie znanych. Przechadzając się wzdłuż polanek delektowaliśmy się tą niezwykle irracjonalną przyrodą (kto widział dające mleko mikrofalówki i stada zmiennobarwnych pralek ręka do góry- bo my widzieliśmy ). Idziemy sobie niczego nieświadomi lecz nagle czuję jak ziemia się trzęsie i tuż przed nami rozwijają się tory kolejowe.........
Pociąg przejeżdża lecz nie wydaje z siebie charakterystycznego "ciuch ciuch" tylko "gyszy gyszy".
Pociąg przejechał a zanim zwinęły się tory, w sumie dobry pomysł żeby nie kradli torów.
Zobaczyłem na twarzy Amelii uśmiech, nigdy nie widziałem żeby się uśmiechała, chyba była szczęśliwa, chciałem jej opowiedzieć o tym co zdarzyło się w miasteczku ale mnie ignorowała i nie słuchała, była przeszczęsłiwa, chyba nawet za bardzo bo gdy goniło mnie stado rozwścieczonych mikserów i wołałem ją z drzewa na które uciekłem przed nimi- nie usłyszała, znowu była taka nieobecna, gdy już miksery dały mi spokój pobiegłem za panną młodą, Amelia schylała się i grzebałą coś w ziemi a nad jej głową wisiał ogromny pająk który ze mną zadarł w miasteczku.

- Amelia! - Krzyknąłem, ona się podniosła, pająk zeskoczył, Amelia zaczęła biec w moją stronę, uciekaliśmy przed monstrum przez ładny kawałek, starałem się jej wytłumaczyć że ten pająk jest z antyplazmy itd. ale sama walka z tym bydlęciem tak mnie pochłonęła że nie zdążyłem, uciekaliśmy dalej aż w końcu ukryliśmy się w jakiejś jaskini znalezionej przez pannę młodą, przejście było bardzo wąskie, przecisnęliśmy się jakoś do środka, pająk nie mógł nas dosięgnąć, szliśmy dalej i trafiliśmy do jaskini, usiedliśmy i odpoczywaliśmy,
- Czyli to już? - Zapytała z miną dentysty wycieńczonego po 20 h borowaniu.
- Mam nadzieję - odpowiedziałem, oparłem się ścianę i zsunąłem po niej siadając na ziemi, zauważyłem że dochodzi do siebie więc zrobiłem minę tego gościa z loga K*C (istnieje prawdopodobieństwo że zamiast "*" powinno być"F" ale wtedy była by to reklama a my reklamy robić im nie chcemy) i zapytałem:
- Amelio. czemu mordujesz ludzi? - Panna młoda spojrzała na mnie lodowatym wzrokiem i powiedziała bardzo cicho niczym mnich niemowa podczas spowiedzi:

Nagle dobiegliśmy do jakichś wrót, zamknęliśmy je za sobą, poszliśmy wzdłuż korytarza, dotarliśmy do wielkiej pustej sali, szliśmy dalej i trafiliśmy do części prawdopodobnie (bardzo prawdopodobnie) kopalnianej, po kilku minutach marszu, zauważyliśmy niską zielono skórą postać z laską ubraną w szare szaty, grzebała coś w ziemi i podśmiechiwała się sam do siebie, brzmiało to mniej więcej tak "yhyhy hyhy hy" ...
Co będzie dalej ? Czy dziwny czarodziej nas zabije ? Czy zjedzą nas zmutowane piranie zombie ? Czy wdepnę w kupę dromadera ? To wszystko w kolejnym wpisie ............
Piosenka dnia :
Dobranoc
No i pomidory. :D
OdpowiedzUsuń