Ale co ja tu będę opowiadać o okolicznościach w jakich obchodzę pierwszy czerwca. Opowiem wam o tym co zrobiłam, a właściwie zobaczyłam wczoraj. Bo wczoraj obejrzałam jeden z najlepszych filmów ever (uwaga wam, z posta na post piszę bardziej po mojemu, więc nie zdziwcie się wkrótce, jak połowa wpisu będzie po angielsku). Nazywa się... KISS KISS BANG BANG

Film jest absolutnie wspaniały. Nie napiszę o czym opowiada, bo każda fabuła streszczona przeze mnie brzmi głupio i płytko.
Więc zamiast tego napiszę, że jest to niesamowicie zabawny (serio, nie miałam pojęcia, że cokolwiek amerykańskiego może tak rozbawić), śmiałam się przez całe 103 minuty.
Polecam go wszystkim, wszystkiemu i całej reszcie.
Ogólnie to skoro wczoraj odkryłam wspaniały film, mam niebieską komórkę i also (agrh, I did it again (and again (and again (seriously, what's wrong with me (agrh!))))) zjadłam truskawki mogę zaliczyć ten dzień do udanych.
A jutro weekend,
Więc pozdrawiam,
Marvel Princess
Haha, wpadłaś w rekurencję pod koniec XD
OdpowiedzUsuń