Jestem z siebie dumna, bo piszę czwarty wpis, czwartego dnia, czyli jeszcze się nie poddałam. Brawo ja, możecie już składać mi ukłony.
Napiszę o czymś innym niż zamierzałam i tym czymś będzie uspokojenie wszystkich: koniec świata wcale nie nastąpi w tym roku. Pomijając już wszystkie teorie i zapewnienia astrologów to to zapewnienie jest ważniejsza, bo mówię je ja, osoba, która chyba najbardziej ze wszystkiego chce końca świata. Więc nie martwcie się drodzy poddani. Wszystko będzie dobrze (niestety tylko dla was).
To wszystko jest nieważne, bo moje życie i tak straci sens tej nocy o godzinie 2.00.
Jako, że jestem straszliwie (i to nie w dobrym sensie) zmęczona, więcej nie napiszę, za to jutrzejszym wpisem postaram się zrechabilitować. Więc żegnajcie.
Jako dzisiejsza piosenka, hmm... może...
Przepraszam, że tak mało dzisiaj (choć właściwie co mnie to obchodzi), poprawię się kiedyśtam.
Marvel Princess
To oczywiste, że końca świata nie będzie w tym roku. Za to w następnym może się urodzić duużo dzieci. Przyrost naturalny porządnie skoczy.
OdpowiedzUsuńIście holistyczne podejście, drogi Holmesie :D
UsuńHaha, a nie? ;P
Usuń