Kakashi Sensei rozpoczął trening od poprawy mojej szybkości. Polegał on na wyrwaniu mu z rąk dzwoneczka. Wydawało się to łatwe, lecz takie nie było, do tego nie można było używać żadnych technik. Kakashi był tak szybki, że gdy wykonywał ruch, wyglądało to tak, jakby znikał, dosłownie przez chwilę nie było go widać. Doradzał mi, bym był jak jego cień, wykonywał dosłownie te same ruchy, lecz z elementami zaskoczenia. Próbowałem bez przerwy, ale nie wychodziło. W pewnym momencie, gdy Mistrz postanowił wczytać się w swoją ulubioną lekturę, postanowiłem go naśladować. Robiłem to co on, krok po kroku, aż w końcu zgrałem się z nim nawet oddechem, tak jak radził na samym porządku treningu. Gdy wstał, zrobiłem to samo, lecz z elementem zaskoczenia, udało mi się stworzyć takiego jakby kolona, byłem tak szybki, że mój obraz został w miejscu, a ja byłem już całkiem z innej strony. Wtedy udało mi się zabrać dzwoneczek, trener był strasznie zadowolony, byłem jedynym jego uczniem, który załapał i to tak szybko. Po treningu szybkościowym pokazał mi parę technik walki i na tym się skończyło.
Już po wszystkim, trening dobiegł końca. Teraz czekam na misję, by sprawdzić moje nowe umiejętności.
Co wolicie? Oldschoolowe FRUGO czy orzeźwiającego TYMBARKA ?
FRUGOOOOOO a najbardziej właśnie zielone :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że treningi wychodzą coraz lepiej ;) Ja jestem za tymbarkiem, bo frugo nigdy nie piłam.
OdpowiedzUsuńJak to - ani razu nie piłaś Frugo? :o
UsuńJa sama nie wiem. Niby fajne jest Frugo, bo pomysłowe, kolorowe i dawno dawno temu miało za mocne reklamy ("No to frugo":p). Z drugiej strony Tymbark uczynił sensownym mój odwieczny nawyk patrzenia pod zakrętkę ;]