wtorek, 28 lutego 2012
AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 28 lutego 2012
Ostatni post mythowy wymiótł XD Na te parę pań z Galli napatrzeć się nie mogłam (i nadal nie mogę) takie były (i są) epickie. Przy czym Asterix naprawdę piękna
I czy mnie wzrok myli, czy tam była pani Darth Vader? Wyobrażacie to sobie? I am your mother!
Hmm, a ta pani z biczem - czy to niby pani krokodylowa Dundee?
Nawiasem mówiąc, chciałabym tak rysować.
A dzisiaj mam się już czym pochwalić :) Napisałam siedem stron scenariusza o akcji dołączenia Astroni Toderas do organizacji Children of Time. Siedem stron! I, ponieważ, nie zamierzam na tym i to nawet dzisiaj, dlatego dzisiejszy wpis nie będzie taki rozlazły jak to bywa przeważnie.
Aha - pochwalę się jeszcze kontaktami mojego taty, który nie jest superbohaterem. Dzisiaj centralnie przyszedł do niego taki skrzacik, taki z tych, co to przesiadują całymi dniami na drugiej końcówce tęczy i czekają komu wręczyć milion dolarów w złocie.
stąd
Otóż temu skrzatowi najwyraźniej znudziło się czekanie, bo wtacał właśnie od Hefaistosa, który przetopił mu całe wiadro tych monet na krótki gruby wałek. Od mojego taty z kolei chciał, żeby mu ten wałek przetoczył na dziesięć kółek, dwie śrubki i jedną dziurkę, co też mój tata bez zwłoki zrobił. Pewnie oczekujecie na zdjęcie skrzata, jednak uważam, że nie wypada fotografować gości mojego taty (zresztą co by było, gdyby on też miał komórkę z aparatem i za tydzień ujrzałabym swoje zdjęcie w jakimś krasnoludczym newsletterze?), zdjęciem samego złotego wałka też się nie pochwalę. Mogłam jednak wyfotografować sobie do woli to, co z niego zostało po toczeniu :)
Zgrałam sobie też najnowszy odcinek vampirciowego ISETu na komórkę i przeczytałam go dzisiaj na dworze. Na kupce słomy rzuconej pod dach nad drzewem do palenia. Od 17 do 18:30 jakoś, kiedy zapadał zmierzch. I wiał ciepły wiatr. I Kocia Rózia łaziła obok udając, że poluje, żeby ją głaskać.
Suuuuóuuper.
Jeśli chodzi o samo opowiadanie, to powiedzmy, że nie jest tak źle. I nie rozumiem, dlaczego zawsze robi się, że kosmici mają białe włosy. Ja tak nie robię. Zresztą ci najsłynniejsi kosmici wcale takich nie mają. Albo ewentualnie: wcale nie mają włosów :)
Kroniki Kurczęce część XIV:
Trzy kolory
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uuóoouu, ale jak tam kurczęta wlazły? Piękne są ;) Hej, ten gościu miał złoto? Lol, w jednej bajce [jak to w bajkach], też był taki gościu. Bodajże w "Amerykańskim smoku". Czego to człowiek nie widział. O tak, dzisiaj było bardzo ciepło, z tym, że ty tego posta pisałaś wczoraj z mojego punktu widzenia :)
OdpowiedzUsuńTeraz już będzie wyłącznie ciepło ;)
UsuńA złoto jasne że miał! Poza tym zieloną brodę i takie bawarskie spodenki - ja nie wiem, jak mu się udało przejść przez miasto w takim, za przeproszeniem, odzieniu.
A kurczaczki jak były mniejsze to lubiły wpychać się na górę. Teraz im w tym trochę pomogłam.