Kolega Super Informatyk po przeczytaniu posta o wojnie z Wiskasami pyta się, co z tym kaktusem kalifornijskim i jego ziarnami - sam posiada kaktusa i chciałby poszerzyć doświadczenia. Tak sobie myślę, że skoro Myth ma tego swojego bambusa, to pewnie by się dogadali.
Nie licząc komentowania wydarzeń dnia wczorajszego atrakcje tego dnia zaczęły się od tego, że smażyłam dzisiaj ryby na obiad i tata nazwał mnie smażycielem - całkiem nieźle brzmi.
A potem oglądaliśmy Fanthomasa. Mój protest wzbudziła scena, kiedy około dwudziestu świadków, oglądając proponowane przez policję szkice włosów, ust i nosów, zdecydowanie ustalała Nie, nie takie, krótsze i ciemniejsze, z pewnością, i szersze. W sumie z włosami to się jeszcze mogę zgodzić, ale dokładny opis nosa? ust? Kolejny przykład, że filmowcy uznali coś za oczywiste (tak jak ten słynny motyw otwierania kłódki za pomocą spinki do włosów Xq). Już się przyzwyczaiłam, że nie mają pojęcia o psychologii i prawach prawdopodobieństwa, ale odrobinę wyobraźni i umiejętności wczuwania się mogliby mieć. No sami tak spróbujcie! I to nie z jakimś przypadkowo widzianym przechodniem, ale z kimś kogo dobrze znacie, na przykład z własnym rodzicem. Czy umielibyście z pamięci powiedzieć, czy Wasza mama ma wązki czy szeroki nos? Czy długi czy krótki? Jeśli nie miał jakichś szczególnych znaków rozpoznawczych jak pieprzyk wielkości rodzynka albo trzecia dziurka, to wątpię. Sama rysuję i czasami staram się odtworzyć twarz najdokładniej jak to potrafię, ale raczej nie umiem się obejść bez zerkania na oryginał co 3 sekundy. Wtedy to ja mogę powiedzieć, czy ktoś ma odstające uszy, długie usta czy nietypowe kości policzkowe. Są oczywiście satyrycy i portretowcy - talenty, który namalują wszystko z głowy, ale nie oczekujmy takich rzeczy od przypadkowych ludzi!
Zgodnie z wczorajszym zapewnianiem przyszła do mnie znowu córeczka przyjaciółki mamy i poświęceniu niezbędnych minut farmie naszych kózek i baranków zabrała się nieśpiesznie do skrótowego relacjonowania dzisiejszych przeżyć. No generalnie zrozumiałam, że połowę jakoś tam zrobiła, parę przypominało te z liczeniem pola całkowitego, które robiłyśmy, w tym niestety conajmniej jedno zawierało trójkąt. I, drugie niestety, w jednym zadaniu z rysowaniem figur na osiach współrzędnych, które tak bardzo lubi, na pewno zrobiła błąd, bo mówi, że jej krzywo ten "kopnięty kwadrat" wyszedł.
Spodziewam się, że mój wczorajszy post nie zdołał w pełni oddać ogromu, który dzieli moją małą przyjaciółkę od poziomu przypisanej jej szóstej klasy (powinna na początek nauczyć się w czwartej odróżniać równoległobok od deltoidu, a przynajmniej przestać nazywać ten ostatni "latawcem"). W każdym razie nie jestem pewna, czy ta dwója, do której tak tęskno jej i jej mamie, jest w zasięgu jej umysłu.
Podsumowując: jeśli ona zaliczy tę klasówkę, to ja od jutra zaczynam leczyć dotykiem.
Wyrwane z czasu, przestrzeni i kontekstu:
Defragmentowałaś kiedyś kota?
Super Informatyk o kocie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz