czwartek, 6 czerwca 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 06.06.13r Czwartek

- Bzzzzyt, bzzzz piii bzzzzyt. Tu Myth, Czy ktoś mnie słyszy? Odbiór? Sytuacja nie przedstawia się zbyt ciekawie, wraz z Agatą rozbiliśmy się na bezludnej wyspie. Jeśli ktoś to słyszy proszony jest o udzielenie pomocy. Jesteśmy prawdopodobnie na archipelagu wysp Tuamotu. Bzzzzzt, Mythmobil nie nadaje się do lotu. S. O. S. bzzzzyt Bzzzyt.- próbowałem skontaktować się z kimkolwiek przez radio, w sumie połowa radia bo drugą połowę przypadkiem zepsułem maczetą. Prawdę mówiąc sytuacja jest gorsza niż przekazałem przez radio. Została mi jeszcze tylko jedna kanapka i nie wiem czy podzielić się z Agatą tym pysznym owocem wielogodzinnych starań gospodyni w domu Sektencji. Ciekawe co u Sektencji, jak ostatnio ją widziałem to była w stanie utraty połowy krwi. No więc Archipelag Tuamotu, skąd wiem? Ze względu na charakterystyczne dla tych wysp insektów zwanych Huma-Huma. Dosyć duże, glizdowate i całkowicie jadalne, no może poza czułkami bo smakują jak brukselka. Skąd wiem? Byłem w gimnazjum na szkole przetrwania i od tej pory noszę ze sobą kilka niezbędnych rzeczy, takich jak mroczno czarny pędzel malarski, błyszczące śrubki 8mm i gumowe kółko z klocków LEGO owiniętych fikuśną wstążką koloru czerwonego. Znów rozbiłem Mythmobil, na szczęście ogniwo hydroksenogalwaniczne nie zostało uszkodzone więc może uda mi się coś zbudować. Może zbuduje rower wodny albo kuchenkę czy jak tam się nazywało to urządzenie które robi jajecznicę. Ech jajecznica, gdybym ja miał teraz jajecznicę...






- Rozpaliłaś już to ognisko?- Zapytałem Agaty. Właśnie zapomniałem wspomnieć że Agata, zwana również Fireslayer, obecna razem ze mną na tej jakże urokliwej wyspie utraciła pamięć, prawdopodobnie na skutek nieprzyjemnego bliskiego spotkania mojego Mythmobila z wyspą. Chociaż osobiście uważam iż przez swoją głupotę lub nieuwagę wypaliła sobie mózg.
- Nie, jeszcze nie, ale patyki już są ciepłe! Zobacz Aż mnie ręce rozbolały.- przez ostatnie 2h gdy próbowałem naprawić radio i smakowałem soczystego mięsa Huma-Huma. A ona, Fireslayer, "podpalaczka", przez 2h pocierała patyk o patyk i nic. Przykucnąłem, uśmiechnąłem się do dziewczyny z patykami i wyjąłem moją srebrną zapalniczkę z wygrawerowanym "M", przyłożyłem do sterty drewnianych suchych patyczków.
- Ty sobie ze mnie żartujesz? Kazałeś mi trzeć patyki a sam masz zapalniczkę!
- Ups-uśmiechnąłem się do wzburzonej dziewczyny- Już nie marudź, po prostu widziałem taką akcję w jakimś serialu i byłem ciekaw czy Ty też nie wpadniesz na pomysł by użyć zapalniczki- stanąłem nad nią i poklepałem po głowie. Ni odpowiedziała nic tylko zacisnęła dłonie niczym stara wredna wiedźma poprzysięgająca zemstę na rycerzu pozbawiającym ją mocy. - Weź te ryby i je usmaż a ja spróbuje wezwać jeszcze raz pomoc.
- Jesteś chamem!
- Tak wiem- odpowiedziałem i wróciłem do radia.

W nocy śniła mi się Amelia, mówiła coś ale nie pamiętam co. To pewnie przez te robale i ich oczy które smakują jak brukselka. Obudziłem się, Agata spała wtulona we mnie, chrapała. Miała dziwnie pomarszczoną twarz jak nowo narodzony hipopotam i była bardzo gorąca- pewnie miała koszmar, uznałem że lepiej wyjść z namiotu bo jeszcze przypadkiem go podpali. Usiadłem na jeszcze ciepłej plaży, patrzyłem na spokojne fale tracące na sile tuż przy moich stopach i wnikające w piasek. Księżycowy blask oświetlał ocean i wyspę. Lubię Księżyc. Muszę wpaść na pomysł jak uciec z tego więzienia bez krat. Mythmobilu nie naprawię, może jednak jakiś skuter albo rower wodny? Nie, to się nie uda, nie mam takiej wyporności by unieść sprzęt i nas. Może coś prostszego? Tratwa? Nie, dopłyniemy najwyżej do najbliższej wyspy. Grzebałem palcem w piasku, myślałem o Księżycu i o jego okrągłej tarczy przesyłającej promienie słoneczne. Eureka! Jestem genialny!

- Fireslayer! Wstawaj! Agata!- wołałem do śpiącej dziewczyny.
- Eeee? Cooo?- zapytała na wpół śpiąca dziewczyna, jej dziwne włosy z jednej strony były przygniecione  a z drugiej rozwichrzone  w każdym możliwym kierunku.
- Podnieś tyłek! Potrzebuje 500gram tetrochlycyrianu sodu.
- Czego? Idioto wiesz że jest 4:30?- oho chyba się nie wyspała.
- Materac! Potrzebuje go.
- Ja też go potrzebuje! Jest miękki i wygodny.-odparła dziewczyna, nie chciało mi się z nią kłócić bo to rozmowa jak z zepsutą sygnalizacją świetlną - nie ma sensu. Chwyciłem za materac, szarpnąłem z całej siły i wybiegłem z nim z namiotu pozostawiając tam Frieslayer. Coś krzyczała ale to nie było ważne, wypuściłem powietrze z materaca i dodałem do przygotowanego uprzednio roztworu, po godzinie mieszania uzyskałem wystarczającą ilość tetrochlycyrianu sodu. Nalałem do generatora fal czasoprzestrzennych.- Powinno wystarczyć na jeden raz- Pomyślałem i poszedłem po Agatę. Nie chciała iść, chwyciłem ją więc za nogę i zaciagnąłem na plażę. Wyzywała mnie od gwałciciela ale potem jej przeszło. Słońce zaczynało witać nas swoimi pierwszymi promykami a Fireslayer siedziała skulona przytulając poduszkę.
- Co to to okrągłe jest?- zapytała pokazując palcem na moje urządzenie i nie wysuwając nosa z poduszki.
- To jest teleporter quasiwymiarowy napędzany generatorem działającym w oparciu o rozczepienie atomów tetrochlycyrianuu sodu albo jest to maszyna do popcornu. Mogłem się odrobinę pomylić.
- Ale że co? To nas przeniesie do domu?
- No tak, nastawiłem koordynaty na moją Tajną Siedzibę.Wstawaj szybko mamy tylko 4sekundy żeby skoczyć!- przełączyłem przycisk wyciągnięty z wraku mythmobilu, metalowa obręcz zaczęła się kręcić, przyczepiona z jednej strony do fotela a z drugiej do czegoś co przypominającego lodówkę z kablami. Portal został otwarty. Błysk błękitnobiałego światła raził nas w oczy, chwyciłem Fireslayer za rękę i razem skoczyliśmy w białą otchłań.


Nienawidzę teleportacji, zawsze mam wrażenie że teleportuje się całą wieczność. Tak też było tym razem, jedyne co czułem to ręka Agaty. Nagle booom! Wylądowaliśmy w jakimś łóżku, łóżko było jakieś takie znajome, skąd ja znam tą miękką pościel w baranki? Monica Belluuci! Znowu! Znów wylądowałem w jej łóżku, nie rozumiem tego fenomenu teleportacji, za każdym razem gdy się teleportuje to trafiam do jej łóżka...
- Spokojnie! -przyłożyłem palec do ust Monici która już miała wzywać ochronę-Leż sobie, tyle razy Twoje amazonki wyrzucały mnie że znam drogę na pamięć. Miłych snów.- uśmiechnąłem się, dałem całusa w policzek i zeskoczyłem z łóżka. Pozbierałem Agatę którą teleportowało na twardą wykładaną dębowym drewnem podłogę i udaliśmy się do mojej Tajnej siedziby.

W tej strefie czasowej było coś koło południa, może później. Dojechaliśmy jakoś autobusem pod Tajną Siedzibę, właściwie jej resztki. Niewiele zostało po zasadzce Białej Kruczycy.
- Paniuczu!-okrzyk R.O.M.A.N.a wyrwał mnie z zanurzaniach się w odmętach wspomnień- Jak dobrze że Pan wrócił! Czy życzy sobie Pan bym zdał raport?- Robot był cały poobijany, nie miał ręki, kawałka twarzy a korpus był cały podziurawiony.
- Ooo a kto to jest ten blaszany?- Zapytała skołowana Agata.- Spojrzałem z politowaniem, poklepałem ją po głowie i kontynuowałem rozmowę z R.O.M.A.N.em.
- Jasne mów, tylko jeszcze powiedz czy maszyna do przywracania wspomnień działa?
- Tak Paniczu, działa. Czy Panicz życzy sobie bym przygotował maszynę do działania?-zapytał robot.
- Świetny pomysł, teraz mów co się działo.
- A więc Paniczu. Zamek został doszczętnie zniszczony i wszystko w promieniu kilometra. Bomba doszczętnie zniszczyła wojska Kruczycy, a my straciliśmy 95% ludzi. Wszyscy superbohaterowie oprócz kobiety Surykatki zginęły. Niestety nie udało na się potwierdzić tego czy superbohaterowie przetrzymywani w zamku Kruczycy zginęli czy też zostali przeniesieni. Sektencja powoli wraca do zdrowia. To wszystko Paniczu.- Przytaknąłem skinieniem głowy, podłączyłem Agatę do maszyny, protestowała że  widziała to w jakimś pornosie ale jak zwykle mnie to nie obchodziło. Nałożyłem na jej głowę hełm wyglądający jak kask pilota F16, Lecz było do niego podpiętych bardzo dużo różnych kabli. Włączyłem maszynę i Agata straciła przytomność.
- No to mamy spokój na kwadrans- uśmiechnąłem się do R.O.M.A.N.a- a co z Nią? Wiecie gdzie jest?
- Niestety nie paniczu. Bardzo mi przykro ale miejsce pobytu Marchewkowej wiedźmy także nie jest nam znane, spróbuję odszukać informatorów Kruczycy, może oni będą coś wiedzieć.
- Dobrze, dziękuję. Odpocznij sobie czy coś a ja pójdę coś zjeść.
- Dobrze Paniczu, to stanę na czatach.- Odpowiedział i stanął na baczność czuwając przy niedomykającym się oknie.

Wróciłem zajadając kanapkę, nie była najwyższych lotów. W sumie był to taki nielot. Chleb z zeszłego tygodnia i przeterminowany keczup- Nic więcej nie znalazłem. Bałagan był straszny. Wszędzie leżały papierki, śrubki, gdzieniegdzie dziury po kulach. Komputery zniszczone, będę musiał to posprzątać.

- Witaj Myth - Usłyszałem dziwny głos za plecami, odwróciłem się. Ksenia...

Co będzie dalej? Czy posprzątam w Tajnej Siedzibie? Czy zostawię bałagan? Skąd wzięła się tam Ksenia? I dlaczego tak strasznie korci mnie by rozwiązać krzyżówkę? To wszystko w kolejnym wpisie!

Piosenka dnia:
Dobranoc ;)

5 komentarzy: