wtorek, 26 marca 2013

Myth, Dziennik Superbohatera 26.03.13r Wtorek

- Szybki Zdzichu
- Kobieta Makrela
- Człowiek Twarzognom
- Lady PinkStink
- Bracia Octopus
- La Tenoor
- Cnotliwa Rozalinda

Wszyscy zostali pojmani w ostatnim czasie. Tzn. ja ich pojmałem. Byli tacy słabi, jestem zażenowany ich zdolnościami. Nie wiedziałem że tak łatwo można pokonać czołowych Polskich superbohaterów. Szybkiego Zdzicha załatwiłem wyrzutniami siatek pod wysokim napięciem. Uciekał zaledwie 30 sekund...

Kobieta Makrela i Człowiek Twarzognom, znani powszechnie jako Pan i Pani Nowak ukrywali się w starej fabryce oranżady w proszku, Twarzognom do końca życia nie pozbędzie się resztek oranżady w proszku ze swojego organizmu.

A jak załatwiłem Lady PinkStink? Szczerze? Nie pamiętam nawet, chyba dostała kulkę w bark i się poddała. Była nikim, tzn teoretycznie jest. Lecz wątpię by żyła w stanie tym jakim ludzie ją pamiętają, trafiła do lochów, a stamtąd żaden więzień nie wrócił.

Bracia Octopus, frajerzy, myśleli że jak uciekną kanałami to ich nie dopadnę, doborze że zaminowałem całą przecznicę i wysadziłem gdy siedzieli w kanałach, śmiesznie jęczeli gdy wyjmowali z pogorzeliska ich poturbowane zmiażdżone ciała.

Najśmieszniejsza historia to jest z La Tenoorem, myślał że jak da pół litra stróżowi w szkole muzycznej to go ukryje... Nie ukrył. dzięki mnie zjadł cały saksofon - poczuł prawdziwy smak muzyki.


Kilka dni temu, komputery w Centrali Białej Kruczycy namierzyły wir czasoprzestrzenny, takie niezwykłe zjawisko musi zostać zbadane. Założyłem pancerz, wziąłem kilku ludzi i pojechałem sprawdzić co się dzieje. Dojechaliśmy na miejsce, zostawiłem ludzi i samochód w bezpiecznej odległości i podszedłem do portalu. Zamigotał, zachrobotał i nagle Wziuuuuuuuuuum! Wyskoczyła z niego Cnotliwa Rozalinda.

 Myth! Jak dobrze cię widzieć po tylu miesiącach! Wiesz, taka Dziura mnie wciągnęła, nawet nie zdążyłam uratować moich ziomków przed atakiem zmutowanych gołębi...- Świetnie, świetnie, kolejna ofiara do mojej kolekcji, nadusiłem przycisk wzywający moich ludzi i kontynuowałem rozmowę.
- Och, witaj Rozalindo co za niespodziewane spotkanie! Ale co ty tu robisz, sama się po ulicach szwendasz, nie wiesz, że powinnaś na siebie uważać! Jeszcze cię Biała Kruczyca porwie i tyle z tego będzie!- Machnąłem lekko ręką i w naszą stronęz piskiem opon ruszył samochód, chwyciłem ją za ramię i ustawiłem do pozycji w której łatwiej będzie mi ją wrzucić do samochodu. Nie doceniłem jednak tej cholery, zapomniałem że może się rozczłonkowywać. Ciekawe jak cwaniara rozdzieli się jak złapię ją w pasie. Capnąłem ją i cisnąłem do środka auta. Trochę się szarpała, ale potem ją ogłuszyliśmy i leżała potulnie jak zdechły baranek.

Po raz kolejny zwyciężyła siła i potęga, nikt nie może się ze mną równać. Mógłbym zmieść wszystko z powierzchni ziemi. Wróciłem do zamku na zastrzyk z witamin, położyłem się. Miałem paskudny koszmar... Śniła mi się Marchewkowa Wiedźma. Dawno nic mi się nie śniło, a zwłaszcza ona. Zacząłem się zastanawiać czy z nią wszystko w porządku. Zerwałem się z łóżka, była noc, oblany byłem potem. W mojej głowie mętlik myśli. Jak mogłem zrobić krzywdę tak wielu ludziom? Przecież ja taki nie jestem, jestem dobry. To ja to wszystko zacząłem, więc dlaczego to robię? Miałem pomagać, chronić i ratować a biję, niszczę i krzywdzę. To przeze mnie zginęła Amelia, to brak mojej czujności i zdolności doprowadził do pojmania Marchewkowej Wiedźmy. Muszę to zmienić, tak. Jest sposób. Dam radę.

Poczułem takie dziwne kłucie w sercu, dawno tego nie czułem, podszedłem do okna by wziąć broń gdy nagle ... BOOOOM! Wybuch rozwalił ścianę i okno, odrzuciło mnie. Gdy już się zbierałem z ziemi, podniosłem wzrok ku górze. Wielka stalowa dłoń wleciała do pokoju, chwyciła mnie i wyfrunąłem z zamku. Stalowy uścisk był potężny ale zdołałem lekko się obrócić. To co zobaczyłem... Było... Zdumiewające... 5 gigantycznych robotów sztormujących zamek Kruczycy. Zgodnie z tym jak mówiła Biała Kruczyca - nikt nie jest w stanie sforsować zamku. Roboty po kilku minutach walki zostały zabite. Ale tu nie chodziło, chodziło o stworzenie dywersji dla robota który mnie porwał. Cóż to takiego musiało się stać że tak wielu wyruszyło na misję samobójczą?

Robot który mnie transportował był potwornie zniszczony, ledwo co doleciał do celu. Ku mojemu zdziwieniu Wywieźli mnie gdzieś daleko, do jakiegoś domku na odludziu. Robot zniżył lot, rozluźnił uchwyt i wypuścił mnie. On uderzył o ziemię i wyzionął ducha a ja uderzyłem z siłą o ziemię.
Natychmiast podbiegli do mnie zamaskowani ludzie, założyli mi worek na głowę i wprowadzili do środka. Posadzili mnie na krześle. Ściągnęli worek, światło żarówek z początku potwornie mnie raziło, usłyszałem znajomy głos:
- Superbohaterze Mythu. Zostajesz oskarżony o zdradę, wielokrotne morderstwo, serię brutalnych pobić, oddanie w ręce wroga wielu niewinnych ludzi...

- Sektencja?!- Wykrzyknąłem- Co się tutaj dzieje?

Piosenka dnia:
Dobranoc:)

2 komentarze: