- Tam są! - Ktoś krzyknął, zobaczyliśmy światła. Chwyciłem Marchewkową
Wiedźmę za rękę i szybko pobiegliśmy do dziury w której ukrywała się
Amelia. Nie było tam nic poza kilkoma zakrwawionymi szmatami, brudnym
łóżkiem, zniszczonym stołem i ku mojemu zaskoczeniu kopertą na nim.
Wziąłem kopertę i wsadziłem po cichu do kieszeni. Uzbrojony oddział
przeczesywał cmentarz, któryś powiedział:
- Omega mówiła że wylądują tutaj, wiec muszą gdzieś tu być. Szukać dalej!- Omega, Aleksandra Omega! Wredna cholera, wiedziałem że coś z nimi jest nie tak.
- Myth...-szepnęła Marchewkowa Wiedźma- Co się dzieje? Dlaczego nas szukają?
- Nie mam pojęcia ale musimy jak najszybciej dostać się do mojej Tajnej Siedziby- odpowiedziałem zaniepokojonym głosem. Rozglądałem się i zobaczyłem że auto dostawcze którym przyjechali nie jest pilnowane. Pokazałem Marchewkowej Wiedźmie gdzie ma biec, wyciągnąłem miecz z pochwy i ruszyliśmy. Ja na 3 uzbrojonych ludzi a ona w stronę samochodu. Wiedźma schowała się za drzewem, tymczasem podszedłem względnie blisko ciężko uzbrojonego patrolu. Wskoczyłem na jeden z nagrobków, potem skoczyłem drugi raz i robiąc pełny obrót przebiłem serce jednemu z nich i odciąłem głowę drugiemu zanim się zorientowali, trzeci niestety zdążył oddać serię strzałów z karabinu, na szczęście zasłoniłem się zwłokami jego kolegi, szybkim ruchem obróciłem się odrzucając zwłoki i odciąłem głowę trzeciemu z żołnierzy. Spojrzałem na Marchewkową Wiedźmę, dostała się do auta, odbezpieczyłem granaty które mieli przy sobie żołnierze i rzuciłem w żołnierzy nadbiegających z północnej części cmentarza.
Booom! Seria wybuchów zniszczyła sporą część cmentarza, ale też raniła/zdezorientowała żołnierzy. Pobiegłem w stronę samochodu, wskoczyłem do środka i natychmiast zaczęliśmy uciekać. Przekroczyliśmy trzykrotnie dozwoloną prędkość, miasto wyglądało dziwnie. Bardzo mało samochodów na ulicach, nie widzieliśmy też policji. Zostawiliśmy auto kilka ulic dalej, poszliśmy pieszo do mojego domu. W Tajnej Siedzibie wszystko było porozrzucane, wyglądało jak ktoś by czegoś szukał, zabrali broń i osprzęt, komputery były doszczętnie zniszczone, aż mi się przykro zrobiło. Na dachu nie było też mojego pojazdu. Marchewkowa W tym czasie gdy ja szukałem tego co zostało zabrane Marchewkowa Wiedźma dostała dziwnego ataku potrzeby posprzątania...
- Dobra ej, zostaw to.-powiedziałem, a ona spojrzała się takim wymownym spojrzeniem.- Chodź do kuchni, ona jest najmniej splądrowana i zrobię Ci kawy. Tzn ty zrobisz bo ja nie umiem.
- Nie umiesz zrobić kawy? Raaaany, to jakim cudem ty ratujesz świat? - No co za zołza no! No chodząca cholera z kolcami, przecież każdy wie że najlepsi superbohaterowie nie umieli robić kawy...
- Dobra już nie cwaniakuj wiedźmo, zrób nam tej kawy i ugotuj jajecznicę.
- Nie wiem czy wiesz ale jajecznicy się nie gotuje, ale no jak tak bardzo chcesz to mogę spróbować, znajdę jakiś garnek, zaleje wodą...
- Dobra nieważne...Ty lepiej zajmij się tą kawą a ja spróbuję odzyskać jakieś dane z komputera.- Powiedziałem z nieukrywaną irytacją poszedłem do Centrum Dowodzenia.
Po kilku minutach przełamałem zabezpieczenia awaryjnego serwera, pracę umilało mi nucenie Marchewkowej Wiedźmy. No muszę przyznać że głos ma bardzo ładny, w sumie tak samo jak całą resztę.
- COOOO?! COOO?!- odszyfrowałem wiadomość od Sektencji, Biała Kruczyca zaatakowała więzienia w tym jedno z superzłoczyńcami. Sektencja napisała też że ukrywa się za miastem.Wstałem z ziemi i pobiegłem do kuchni by powiedzieć Marchewkowej Wiedźmie o tym co się stało. Zamurowało mnie to co zobaczyłem w kuchni...
Biała Kruczyca ze swym zadziornym uśmiechem patrzyła na mnie przykładając szablę do szyi Marchewkowej Wiedźmy. Wraz z nią była całą zła śmietanka towarzyska, Dynionóg, Wielki Elektronik, Aleksandra Omega i kilku potężnie umięśnionych żołnierzy, celowali w Marchewkową Wiedźmę. Po chwili ktoś wyważył drzwi do Tajnej Siedziby. Nagle na korytarz wdał się oddział szturmowy na czele którego stał Klaun odpowiedzialny za masowy mord bezbronnych strażników więziennych.
- Ah hahahaha ha hah! Superbohater Myth, w końcu udało mi się Cię pojmać i mam też tą śliczną zakładniczkę. Mogła bym was od razu zabić i mieć spokój, ale wiesz co? Nie zrobię tego, mam dla Ciebie przygotowane coś o wiele gorszego. Zabrać ich! - Zakuli nas w kajdanki i wpakowali do różnych furgonetek.
Po godzinie jazdy dotarliśmy do Fortecy Białej Kruczycy. Gdy wyciągnęli mnie z furgonetki zacząłem szukać wzrokiem Marchewkowej Wiedźmy, ale na dziedzińcu stała tylko ta furgonetka w której przywieziono mnie. Poza furgonetką było tam pełno mend, zbirów, potworów i różnej maści przestępców, sporą część z nich sam wsadziłem do więzienia. Ustawili się w dwóch rządkach, mieli w dłoniach rurki, pałki i pręty. Zrobili mi tzw. "ścieżkę zdrowia" przez całą długość dziedzińca prowadzono mnie zakutego w kajdanki a zgromadzeni dookoła przestępcy uderzali mnie nimi z całej siły... Przyznam że bolało... Bolało bardziej niż jak miałem w podstawówce wypalane kurzajki przy pomocy ciekłego azotu. To było chyba najdłuższe 300m w moim życiu. Gdy w końcu dotarłem do schodów musiano mnie niemal wnosić do środka. Wrzucono mnie do wielkiej zdobionej sali, po obu stronach były rzędy filarów z białego marmuru, podłoga była zaś z czarnego. Na samym środku był biały dywan prowadzący do końca sali gdzie znajdował się ogromny tron, na którym siedziała Białą Kruczyca.
- Podejdź superbohaterze!- Powiedziała wiedźma donośnym głosem. Starałem się iść, sporo krwawiłem, moja krew kapała na jej śnieżnobiały dywan, im więcej maszerowałem przez tą ogromną salę tym więcej krwi traciłem. Dotarłem w końcu przed jej oblicze, jakiś jej przydupas przeniósł mi krzesło.
- Usiądź sobie Superbohaterze... Mamy do pogadania...- Zaczęła wiedźma, założyła nogę na nogę w bardzo kuszącej pozycji i złowieszczo się uśmiechnęła.
- Gdzie jest Marchewkowa Wiedźma?!- Wrzasnąłem na nią.
- Spokojnie spokojnie, jest bezpieczna- klasnęła w dłonie i z jednej z kolumn wysunął się ogromny telebim na którym wyświetlił się obraz z kamery na którym widać było siedzącą na krześle i związaną Marchewkową Wiedźmę. - Widzisz? Jest bezpieczna, chodź może "bezpieczna" to kiepskie określenie, jest w jednej z mich tajnych baz, otoczona armią moich córek-harpii, jedno moje słowo a rozszarpią ją i pożywią się jej zwłokami, albo zjedzą ją żywcem, jeszcze nie wiem...
- Tylko spróbuj zrobić jej krzywdę a zgotuje Ci takie piekło na Ziemi że pobyt w prawdziwym piekle wyda Ci się wczasami w sanatorium w Międzyzdrojach!- Ostatkiem sił odbiłem się od ziemi, chciałem pozbawić ją życia, ale z kolumn wyskoczyli biali 3 metrowi strażnicy, uderzyli mnie i posadzili z powrotem na krześle. Po chwili wrócili do swoich kolumn.
- Nie martw się, nic jej na razie nie zrobię. Tzn zrobię, ale o ile nie będziesz chciał współpracować.
- Czego ode mnie chcesz?!
- Wiesz mój drogi superbohaterze w sumie jesteś już wolny, ale tak bardzo starałeś się mi uprzykrzyć życie z tą małą szmatą której zabiłam męża że postanowiłam docenić wasze starania i złożyć Ci bardzo obiecującą propozycję która z pewnością Ci się spodoba...
- Jaką?! -Cały czas patrzyłem na telebim na którym był obraz z celi Marchewkowej Wiedźmy.
- Hahhah, no więc mój drogi, prawy superbohaterze, wypuszczę Cię na wolność ale chciała bym byś pracował dla mnie, pomógł byś mi zaprowadzić nową sprawiedliwość w tym mieście. Co ty na to?
- Nigdy w życiu! Nigdy nie będę po Twojej stronie!
- Będziesz, oj będziesz. Albo się przyłączysz do nas i będziesz polował na pozostałych superbohaterów albo harpie będą ucztować na ciele Twojej koleżaneczki. Co teraz zrobisz spryciarzu? Poświęcisz życie tej ślicznotki? Czy poświecisz swój honor, zasady moralne i wolność swoich przyjaciół?
Nie wiedziałem co odpowiedzieć, co powinienem zrobić? Z jednej strony moi przyjaciele a z drugiej nie poświęcę jej życia, nie mogę tak, kurwa no! Dlaczego to spotyka właśnie mnie?! A mogłem zostać marynarzem albo hodowcą królików. Muszę podjąć decyzję, wiem! Powiem jej że się przyłączam i dzieki temu zyskam czas żeby coś wymyślić. Podniosłem wzrok, spojrzałem na Białą Kruczycę i powiedziałem:
- Zgadzam się, zrobię co zechcesz ale ona ma być całą i zdrowa.
- Widzisz wiedziałam że tak postąpisz mój drogi superbohaterze. Virgiliusz!- wezwała kogoś i nagle tuż obok jej tronu zmaterializował się starzeć w białym fartuchu- Ulecz naszego nowego przyjaciela.
Starzec zbliżył się do mnie, jego stare pomarszczone dłonie zaczęły się świecić, przyłożył je do mojego czoła, moje rany zaczęły się goić! Poczułem ulgę, ból ustąpił i byłem w pełni sił. Nagle poczułem ukłucie w szyję, przekręciłem głowę i zobaczyłem pustą strzykawkę w ręce Virgiliusza.
- Co... Co t... Co to jeeee...- Próbowałem zapytać co to jest ale traciłem czucie w całym ciele i po chwili straciłem przytomność.
- Obudził się! Obudził się!- ktoś wrzeszczał, otwarłem oczy, byłem na jakiejś sali operacyjnej. Wokół mnie biegali ludzie, podniosłem się. Świat wydaje się taki inny. Czuję potrzebę miażdżenia, niszczenia i czuję nieodparte pożądanie. W drzwiach stanęła Biała Kruczyca.
- Co mi zrobiliście! Czemu czuję się tak jak się czuję? Mów bo wyrwę Ci kręgosłup!
- Spokojnie mój superbohaterze, Virgiliusz podał Ci enzym psychomorficzny zwany KQV3. Po podaniu działa na osobę w taki sposób że zanikają cechy powszechnie uważane za "dobre" a wyostrzane są cechy niepożądane przez społeczeństwo takie jak agresja, brutalność, niepohamowana nienawiść i niezaspokojone potrzeby seksualne. Jesteś teraz jak dzika bestia. Jak się z tym czujesz?
- W sumie, czuje się bardzo dobrze.- tak, jest bardzo dobrze, czuję się taki silny, jestem taki niezniszczalny. Nikt mnie nie zatrzyma.
- No widzisz mój drogi superbohaterze, możesz być mi wdzięczny że naprawdę uwolniłam Twój umysł. Przypomnę Ci tylko że jesteś teraz po mojej stronie i wykonujesz moje rozkazy, No więc mój drogi superbohaterze, rozkazuje Ci rozpocząć polowanie na wszystkich tych którzy sprzeciwiają się moim rządom w tym mieście.
- Dobrze, jestem na Twoje rozkazy Biała Kruczyco.
- Pierwszą superbohaterką będzie dość młoda Klementyna Strong, jest w połowie olbrzymem i w połowie krasnoludem, posiada niesamowitą siłę. Podobno jest w stanie podnieść do 10t. Nie ma doświadczenia także nadaje się w sam raz na pierwszy cel, masz tu jej zdjęcie i ruszaj na polowanie mój superbohaterze.
Piosenka Dnia:
Dobranoc
CO DO CHOLERY Z TAMTĄ JAJECZNICĄ?!
OdpowiedzUsuńgdy nadejdzie czas, pytanie uzyska odpowiedź :)
UsuńAle Myth miał jajecznicę, a ta jakby wyparowała :( Co więcej, karzesz Wiedźmie gotować nową! Ja się pytam: na czym, skoro tamtą niosłeś na patelni? Hę? Taki z Ciebie kucharz, że masz aż dwie patelnie? :P
UsuńKtokolwiek widział, ktokolwiek wie: patelnia z jajecznicą, po raz ostatni widziana w gnieździe tyranozaura (czy gdzieś tam) dwie notki temu. Znalazcy Myth pokaże swoje szczęśliwe bokserki.
Dawaj jajecznicę!
OdpowiedzUsuńAle... whut? ZUY MYTH?
xD
hej, hej, ale to ja ci przeciez przesłałam wiadomość o tym co się dzieje i o Kruczycy :P
OdpowiedzUsuńNasz Myth ma nieogar. .u.
Usuńto nie ja ! tylko mój komputer nawala, tzn on jest nawalony... cały jest nawalony i kiepsko działa i jemu się pomyliło :)
UsuńNo już, już, wierzymy ci. [To on xD]
UsuńDopiero teraz miałam czas to przeczytać i... O ja nie mogę! O ja nie mogę! O. Ja. Nie. Mogę.
OdpowiedzUsuńA ja tylko jakieś nudy o lataniu na Księżyc.