niedziela, 17 marca 2013

71.30.31 - Ramona - Ktoś z Gdzieś

Hejo!!
Wszystkiego Najlepszego!!
A z jakiej okazji?

Dziś mamy Dzień Świętego Patryka - Dzień Irlandii - Dzień Zieleni, jak ja go nazywam! Dlatego na dzisiejszy wpisik... Zieloniutko!

Super! 
Obudziłam się dzisiaj cała w skowronkach i zaczęłam skakać po moich łóżkach wte i we wte w radości, że to już dziś. Potem ubrałam cała na zielono (poza szarą bluzką z burym kotem o Zielonych oczach) i ruszyłam do Loli. A tam...
Lola była ubrana na... zielono! Nie na biało - na zielono!!!!! Nawet nie wiadomo ile wykrzykników nie odda mojego zdziwienia na jej widok.
Mimo, że tradycyjnie mało się uśmiechała - była jak zwykle znudzona ale zieleń bardzo ją ożywiła. Wyglądała świetnie! Szczególnie siedząc w jej białym fotelu.
Dzisiejsza sesja była krótsza niż normalnie, bo nagle wpadł Alfi... w Zielonym kapeluszu! Jeju! Jak ten Patryś zmienia świat.
Alfi wpadł i zawarczał:
- Mam trzy bilety na występ Bawełnianego Kota!
- Czego? - zapytała Lola
Odpowiedziałam za nią, powstrzymując się od skakania z radości. Znałam ten zespół - był w Wielkiej Księdze Tabulatur i Akordów. Jego piosenki były cudowne, zakochałam się w nich od pierwszego rzępolenięcia. Wytłumaczyłam więc Loli kim jest Bawełniany Kot. Ona skwitowała to spojrzeniem na Alfiego ze zdziwieniem.
- Skąd ty znasz takie zespoły? Bo z tego co mówi Ramona, to nie jest czarny zespół...
Alfred tak jakby się trochę zaczerwienił, ale ledwo co to zauważyłam bo szybko powiedziałam:
- Mówiłam, jest w Księdze, Alfi uczył mnie grać ich piosenki.
- No dobra... - powiedziała w końcu bo dłuższej chwili ciszy - To chodźmy na tego Bawełnianego Kota.

I poszliśmy. A dokładniej Lola poszła, Alfred wyszusował, a ja wytańczyłam na koncert.
Było wspaniale! Zostaliśmy pochwaleni, za perfekcyjnie Irlandzko-Zielony wygląd Lekko zakatarzony (z powodu nieustępliwej zimy) wokalista i jego zachrypnięta żona wychwalili nas za absolutne fanostwo i śpiewanie każdej ich piosenki razem z nimi. Potem kupiliśmy kilka płyt, pogratulowaliśmy śpiewakowi wypowiedzianego tekstu (po kilku piosenkach śpiewanych z katarem chusteczka mu się skończyła i rzekł cytując króla - "Królestwo za chusteczkę"), zapowiedzieliśmy się na kolejnych koncertach i z uśmiecham i na twarzy wróciliśmy do domu.

To był przecudny dzień! Chciałabym by było takich więcej. Dzięki Alfred! Bierz bilety częściej!
A jak wam minął Dzień św Patryka?

Trzymajcie się!

Ramona 

PS. Lola przez pół przedstawienia była uśmiechnięta. To się rzadko zdarza, by była uśmiechnięta tak długo na raz... A w dodatku to jej uśmiechanie zbiegło się z pierwszą półgodziną, którą z braku miejsc siedzących spędziła na kolanach Alfreda... Komentatorzy...He he he... chyba coś dobrze kombinujecie... :D

___

Mam nadzieję, że Ksenia się nie obrazi, że na chwilkę jej zabrałam podobny do jej kolorek. To tylko okazyjnie z okazji Zielonego Dnia. Pozdrowionka dla wszystkich :)

3 komentarze:

  1. Faaaajnie :D Dzień Świętego Patryka? Mnie tradycyjnie - na łażeniu po mieście w długim kolorowym szaliku (no co? był tam zielony!).
    Lola i Alfred... Wiesz, kolorystyczny magnetyzm serca. (Tylko nie dawaj jej teraz dziennika!!!)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie szkodzi :) możesz używać ten kolorek jeśli chcesz, nie obrażę się. A na koncery musisz zabierać Lolę częściej skoro tam się tak uśmiecha no i ma pretekst do siedzenia Alfiemu na kolanach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja nawet nie wiedziałam o takim dniu... ;>
    No, to ja chcę wiedzieć co dalej z Lolą i Alfredem!

    OdpowiedzUsuń