poniedziałek, 5 listopada 2012

Przygody: Wszystko nie tak jak być powinno

- O mój świecie - padłam na perski dywan znajdujący się na środku obszernego salonu. Miałam szczęście, że nikogo tam nie było, ale huk po przemieszczeniu musiał być na pewno ogromny.
   Leżałam z twarzą wciśniętą w puchowy materiał, nie mogąc poruszyć ani kawałkiem ciała. Na domiar złego zaczął swędzieć mnie czubek nosa.

   Miałam ochotę krzyczeć z wściekłości, ale struny głosowe też odmawiały posłuszeństwa.
   Nie no, na serio dobrze, że byłam tu sama, chociaż i tak nie wiedziałam, gdzie jestem. Mówił, że wysyła mnie do rodziców. Czyżby to był mój dom? Cholernie wielki.
   Z racji te go, że nie mogłam mrugnąć, zaczęły mnie trochę piec oczy, ale jakoś nie mogłam narzekać. Postanowiłam przyjrzeć się wystrojowi. Niby zwykły, ale jednak było widać iż został urządzony z niebywałą klasą. Najbardziej przykuł moją uwagę żyrandol. Kryształy migały, rzucając po całym wnętrzu bajeczną poświatę blasku. Też bardzo lubiłam taki widok i w moim pokoju wszędzie wisiały te zabawne szkiełka.
   Usłyszałam nagle przekręcenie zamka kluczykiem. Ktoś przyszedł, zapaliło się zdanie jak neonowa czerwona lampka. Odgłos rzucanych kluczy na blat stołu kuchennego przywrócił mi jakby zmysły i mogłam zacząć ruszać kończynami.
   W końcu - pomyślałam sobie, ale jednak reakcje mojego organizmu były zbyt wolne, by móc schować swoją osobę.
   Nie zdążyłam mrugnąć okiem, a w wejściu pomieszczenia stanął na moje oko piętnastoletni chłopiec.
   Wytrzeszczył na mnie oczy, stając prawie, że jak martwy.
- O cholera... - zaklął.
- Wyrażaj się - odburknęłam i podniosłam się szybko, otrzepując swoją pelerynę.
- A ty to kto? - zawołał wzburzony - Kolejny złodziej, co? Już ja ci pokażę...
   Podszedł i próbował mnie obezwładnić, ale zrobiłam szybki unik i dzieciak, jak kłoda padł na ziemię.
- Nie jestem złodziejem - uzmysłowiłam mu oburzona - Jestem... Elżbieta.
   Leżący wybałuszył na mnie oczy, niedowierzając. 
   Ciekawe, kim był ten młokos... No i dlaczego zamilkł, gdy powiedziałam swoje imię?
   Bardziej ja byłam zdezorientowana, niż on, ale pewnie mi się tylko zdawało.
   Podeszłam do niego, wyciągając dłoń.
- Wstawaj... - mrugnęłam okiem. - Wszystko sobie wyjaśnimy.

7 komentarzy:

  1. oo to może twój braciszek? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, mam prośbę. Są takie odległości między postami, może przed napisaniem nowych wydarzeń, kilka [2 :D] zdań nt. tego, co działo się w poprzednim poście? Ja byłabym wdzięczna.
    Hm, ja myślę, że jest on podobny do Zakapturzonego. Mnie już wkurza xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ja luknęłam na poprzedniego posta i nadal mi czegoś brakuje.
      Sektencjo, aż dziw, że na moje się nie skarżysz XD

      Usuń
    2. Zapomniałam ci się poskarżyć :D

      Usuń
    3. Grunt, że czytasz - z moimi to jest tak, że przed zażyciem trzeba się skonsultować z lekarzem, farmaceutką, Doctorem lub producentem pralek w zakresie swojego zdrowia psychicznego.

      No, ale przynajmniej linkuje, co popadnie.

      Usuń
    4. Omonom, w tym ja nawet się w tobie zawzorowałam, bo to niezły pomysł! ;D

      Usuń