Witam wszystkich, niestety osobiście nie przeżywam tak niesamowitych przygód jak reszta, więc nie będzie to tak ciekawe. Zostałam jedynie zaatakowana przez Różowego Króliczka, który uciekł z intergalaktycznego zoo lecz udało mi się go schwytać i już nikogo nie zaatakuje.
Jak to każdy młodociany superbohater muszę chodzić do szkoły a tam zamieszanie, bo w tym roku matura a nikomu się nie chce uczyć, więc nauczyciele na nas się wydzierają a jedna nawet zbija się z nas, lecz to nic bo stało się coś okropnego, lecz nie powiem już nic więcej o tym. Po prostu opisze wam co i jak się odbyło.
Siedzę sobie w bazie i słucham muzyki i nagle Biiiiippppiiiiippppp. Włączył się alarm.
- Komputer co się dzieje - przekrzykiwałam alarm - raport i to już
- Informacja... Ważne... Wymagane potwierdzenie tożsamości... - tak mam gadający komputer :) - Proszę podać kod...
- Ehh... kod 254, potwierdzam swoją tożsamość komputerku. Zadowolony?
- Prawidłowy kod... Informacja brzmi: Profesorek uciekł... Wymagana pomoc w odnalezieniu... Nie poradzimy sobie... Prosimy o pomoc Kseno... Tylko ty potrafisz go schwytać...
- Tacy mądrzy są? To może choć raz niech go upilnują - wydarłam się tak że pewnie w całym mieście mnie było słychać - ten palant pewnie się ukrywa a oni co, sami nie mogą się ruszyć go poszukać? Ehh...
~ Nie udawaj że tego nie chciałaś ~ powiedziało coś w mojej głowie
- Hę? Komputer, prześwietlenie głowy mi zrób bo albo wariuję, albo coś zalęgło mi się w głowie i teraz do mnie gada
- Skan w normie - powiedział komputer - jeśli można tak powiedzieć - dodał ciszej już nie zacinając się po tym jak dostał kopa
- Hej słyszałam to, jeśli nie przestaniesz tak gadać to odłączę ci wszystkie aplikacje i skończy się kontaktowanie z komórką
- Nieee ty zabijesz nasza miłość, nie masz serca?
- Oh, ależ mam, więc?
- No dobrze, nie będzie takich komentarzy
- Dobry komputerek
~ nie baw się tak z nim, przecież możesz go zniszczyć ~ znowu coś szepnęło mi w głowie
- Czym jesteś?
~ Jestem twoim gniewem, chyba o mnie nie zapomniałaś?
- Że co? Przecież to miało się skończyć
Nagle zadzwonił mój telefon:
- Ksena, gdzie jesteś? - zapytał Czerwonooki - chyba mamy, a raczej ty masz mały problem
- No co ty nie powiesz - fuknęłam na niego - okazuje się że mój gniew gada w mojej głowie, a miał zniknąć, sam tak mówiłeś
- Wiem, wiem to moja wina, przepraszam, ale jest jeszcze coś... - zawiesił się na chwilkę
- No gadaj, o co chodzi?
- ... m... może włącz informacje
Kiedy to zrobiłam pierwsze co zobaczyłam to profesorka z jakąś... małpą? przy boku, obok stał facet wyglądający jakby był z galarety i dziewczyna świecąca na zielono. To wszystko wyglądało trochę... dziwnie, żeby nie powiedzieć głupkowato. Domyśliłam się, że to są pozostali na których eksperymentował i gdy na nich patrzyłam to nie dziwię mu się że chciał tak bardzo mnie odzyskać
- Ehm... więc co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał Tony - przecież jeśli twój gniew wyrwie się spod kontroli to zabije ich wszystkich
- Spoko, loko i maroko Czerwony, poradzę sobie - mrugnęłam bo zapomniałam, że nie ma go obok - poradzę sobie, jeśli będziesz mnie wspierał... może to głupio zabrzmi z moich ust, ale chcę abyś mi pomógł
- Nie musisz prosić, już jestem w drodze - mimo że jest to wkurzające jak mnie próbuje podrywać to jest słodki z ta swoją opiekuńczością wobec mnie - będę za jakieś 5 minut, więc rozłączam się
I dokładnie za 5 minut się zjawił ( serio, nastawiłam stoper ). Gdy omawialiśmy sprawę uznałam, że polecę do profesorka z Tonym i gdy zobaczy że tracę kontrolę to ma mnie stamtąd zabrać.
Pojechaliśmy na miejsce jego samochodem ( nie znam się na nich, ale ten był mega wypasiony ). Kiedy dotarliśmy na miejsce pierwsza podskoczyła do nas małpa
- Oh nasz Aniołek się pojawił - zawolał na mój widok - i Czerwonooki, gdzie twój braciszek? Jego bardziej lubiłem
- Odsuń się - krzyknęłam na niego - chcę rozmawiać z profesorkiem
Gdy małpiszon nie chciał odsunąć się drogi po prostu odepchnęłam go
- Ty - pokazałam palcem ( mimo że to nie ladnie ) na profesorka - ty wracasz ze mną do więzienia
- Nie wydaje mi się - odparł z uśmiechem - hahahah, ty na prawdę nie wiesz co się szykuje? Hahahah, po twojej minie wnioskuję że nie. Otóż tracisz kontrolę. Twój gniew niedługo się objawi, zabijesz mnie i twoi kochani fani stracą do ciebie zaufanie
- Jesteś tylko robalem, nie zwrócą na ciebie uwagi
~ Daj mi przejąć kontrolę ~ domagał się gniew
- Nic z tegoooooo!!!!!
I nie wiedząc co robię zaatakowałam małpiszona, który wpadł na świecącą dziewczyną a ta zaś wpadła w galaretę i wszyscy sie posklejali. Kiedy profesorek to zobaczył wystraszył się i chciał uciec, lecz szybko go złapalam i związałam ( nie wiem skąd wytrzasnęlam ten sznurek bo nie umiem go tworzyć ).
- Ha i co? Koniec z twoim planem hahah
~ Nie daruję ci tego, uwolnię się kiedyś
~ Jeszcze się przekonamy ~ Powiedziałam do gniewu w myślach ~ od teraz będe się bardziej pilnować i nie uda ci się to, zwłaszcza gdy mam takiego wspaniałego partnera ~ i spojrzałam w tym momencie na oniemiałego Tonego
- No co? - powiedział - nie straciłaś kontroli, więc nie reagowałem
- Taaak i nie ma to nic wspólnego z tym że nawet nie zdążyłeś się ruszyć w czasie gdy ja schwytałam ich wszystkich
- Nooo, dobra - odparł zażenowany - tym razem wygrałaś
- Oj nie martw się - i tym razem ja zaczęłam z nim flirtować, lecz nie tak jak on powolutku i z umiarem ale tak na serio i mocno, chwyciłam go więc za kołnierzyk koszuli i pocałowałam w usta
- Łał - odparł po pocałunku - łał, to było coś
- W zamian za to zaczekaj tutaj na agentów i przypilnuj aby zamknęli ich w bezpiecznych celach a ja lecę do domu - i mrugnęłam do niego
- Ale... - nie zdążył dokończyć bo odleciałam
I tak się skończyło na dzisiaj, więc nie mam nic więcej do dodania :) papa :*
Wow! Takiego zakończenia się nie spodziewałam! ;D
OdpowiedzUsuńMiłość do komórki jak dla mnie przyćmiła wszystko!
OdpowiedzUsuńno tak, mój komputer tak zakochał się w komórce, że kiedy idę spać muszę kłaść telefon przy kompie inaczej on się nie zamknie :D
Usuń