Jak mnie ktokolwiek spyta jak mi minęły wakacje, to może być pewny, że moi skrytobójcy odwiedzą go tego samego dnia. Minęły mi nijak i nie chcę o tym rozmawiać. Bo mam inny supermegafoxyawsomehot temat dla posta. Nie, nie mam. Tylko udaję.
W czasie tych prawie dwóch miesięcy dokonałam szokującego odkrycia. I to nie byle jakiego. Zgodnie z aktami, których nigdy wam nie pokażę, moja rodzina to prawowici następcy tronu Camelotu. Dla niezorientowanych, Camelot to legendarna siedziba króla Artura (tego blondasa z mieczem). Oczywiście wiadomo, że to nie mu należał się tron, a jego przyrodniej siostrze Morganie La Fay. No i okazało się, że ona jest moją praprapraprababką. Nieźle, co?
Jak widać zło panuje w mojej rodzinie od wieków.
Tak więc oficjalnie możecie na mnie mówić Princess Marvel La Fay z Camelot. Ale nie mówcie. Marvel jest ok.
No, to już się przywitałam, następny post niedługo.
Marvel Princess
Nie wierzę! Toż to nasz stary dobry Geniusz Zła! A niech to, zło znów będzie tryumfować, co za ulga :D
OdpowiedzUsuń"Artura (tego blondasa z mieczem)." <- to mój prapraprapradziadek i wiem że to mnie należy się tron a nie Tobie ...
OdpowiedzUsuńMARVEL POWRÓCIŁA!!! No i nareszcie się dowiemy, co złego w trawie piszczy. Hej, ja się chyba miałam czegoś u ciebie doinformować, ale nie pamiętam czegoś. Popatrzę na stare posty :)
OdpowiedzUsuń