wtorek, 21 sierpnia 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 21.08.2012 Wtorek

Przechadzając się po mieście nagle spostrzegłam że w moim kierunku biegnie stado myszy, za myszami biegły koty a za kotami zaś sławny już pan Rysiu z bratem którzy sprzątali bałagan po naszym kochanym superbohaterem który zwie się... Myth. Od razu musiałam uskoczyć przed tym pościgiem aby nie wpadł na mnie. Spostrzegłam jednak że na drodze jest staruszka. Poleciałam więc szybko i zabrałam ją z drogi, ona po wszystkim podziękowała mi i dała mi nawet cukierka.

Po wszystkim wracałam do domu zajadając cukierka którego dostałam od miłej staruszki, lecz zapomniałam o jednym. Otóż byłam w stroju a sąsiadki są lepsze od CIA i nie chcę aby wiedziały że to ja jestem Kseną. Niestety w pobliżu nie było gdzie się przebrać. Wpadałam więc na pomysł aby wlecieć do domu przez okno ( od strony działek gdzie nikt nie dojrzy mnie ), zrobiłam tak jak pomyślałam ( na szczęście było tak gorąco i zostawiłam otwarte okno ).

Gdy siedziałam tak w domu nagle ktoś zadzwonił. Był to listonosz i przyniósł mi paczkę ( pewnie od jakiegoś fana bo ja nic nie zamawiałam... ale zaraz, zaraz nikt nie zna mojego adresu ) gdy myślałam jak to otworzyć żeby nie wybuchło próbowałam parę sztuczek do otwierania podejrzanych paczek ( oczywiście z podręcznika "Jak otwierać podejrzane paczki" ). Wypróbowałam podgrzanie w mikrofalówce, skakanie na paczce, rzucanie jej i danie psu do zabawy ( oczywiście nie był to mój pies bo ja takowego futrzaka nie posiadam ). Po chwili zobaczyłam że otworzyłam podręcznik na rozdziale "Czego nie należy robić z podejrzaną paczką".

Jeśli po takich próbach nie wybuchła to pewnie nic się nie stanie jak ją otworzę. i tak zrobiłam a w środku było... ciastko i dziwne bo w ogóle się nie zniszczyło. Gdy obwąchałam to ciastko i stwierdziłam że ładnie pachnie ( truskawkami mmmm moje ulubione ) postanowiłam je zjeść. Po zjedzeniu poczułam jakby świat stawał się większy a ja mniejsza. Przeszłam po pokoju, podeszłam do lustra i...
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa - mój krzyk było chyba słychać w wielu daleko oddalonych galaktykach
Oczywiście pewnie nie poznaliście go jeśli ( a raczej na pewno ) go usłyszeliście, ponieważ stałam się dzieckiem na oko 6-7 letnim. Już raz przeżywałam ten wiek i nie chcę go powtarzać, na szczęście mój umysł pozostał taki sam i nie utraciłam moich mocy. Po głębokim namyśle poleciałam do jedynej osoby która mogła coś takiego zrobić. Był to Dzieciuch a w rzeczywistości podstarzały profesorek który stworzył eliksir młodości, lecz do tej pory nie sprzedawał go ani nie dawał nikomu innemu ponieważ sam chciał zostać młody i piękny na wieki.

Gdy przyleciałam do jego bazy chciałam wyważyć drzwi z wściekłości, ale jak to dziecko nie miałam na tyle siły. Stworzyłam więc bazookę i rozwaliłam cale drzwi, tak że nie było po nich nawet wiórów. Szybko rozwaliłam roboty strzegące tego wielkiego domu i biegłam przed siebie do wielkiej sali z zabawkami w której przesiadywał zazwyczaj Dzieciuch.
- Witam panienkę - powiedziała starzec w skórze dziecka - widzę że otrzymałaś mój prezent
- Nie gadaj mi tu głupot, tylko dawaj mi antidotum - krzyknęłam na niego
- Oj niegrzeczna jesteś... Nianiu zajmij się tym niedobrym dzieckiem
I w tej chwili wszedł wielki facet, który pewnie wcześniej był wojskowym... Ale zaraz, zaraz czy on powiedział nianiu?
- Że niby ten facet ma być twoją nianią?
- Nie moją, lecz twoją i twoich przyjaciół. Tak twoi przyjaciele także dostali takie ciastka i na pewno je zjedzą a potem będziecie moimi przyjaciółmi i wychowa was mój pan niania - i teraz przerwa na stary szaleńczy śmiech, tylko tym razem w wykonaniu dziecka - zawsze będziecie mali jak ja
- Po moim trupie - i szybko chwyciłam butelkę z napisem "eliksir dojrzewania" a małym drukiem dopisane "eliminuje wszystkie dolegliwości wywołane eliksirem młodości", wypiłam szybko kilka łyków i znowu odzyskałam swój dotychczasowy wiek. Od razu pan niania rzucił się na mnie, lecz szybko sobie z nim poradziłam - a teraz Dzieciuchu pójdziesz ze mną
I zabrałam go i pana nianie do więzienia, następnie polatałam po znajomych superbohaterach którzy zastanawiali się co się z nimi stało i dlaczego są dziećmi i dałam im "eliksir dojrzewania", następnie poinformowałam Mytha o pewnym budynku który może rozwalić ( tak chodziło o laboratorium Dzieciucha ) co on uczynił z wielką radością, gdyż jak wiadomo on uwielbia wszystko niszczyć

Wreszcie mogłam spokojnie posiedzieć w domu i nic więcej się nie wydarzyło, więc to wszystko papa :*

3 komentarze:

  1. Fajnie, że budynek zniszczony, Sektencji też możesz podrzucić kilka budynków do rozwalenia, przydadzą się ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. następnym razem zatrudnię ciebie jako "niszczyciela budynków podejrzanych" :D oo wymyśliłam nawet nowy zawód :)

      Usuń
    2. "Po chwili zobaczyłam że otworzyłam podręcznik na rozdziale "Czego nie należy robić z podejrzaną paczką""
      Heeeeheheeehe XD

      Hmm, zastanawiałam się właśnie, kto mógł przysłać mi tę różowotruskawkową breję... Znaczy: podejrzewałam, że wcześniej to nie była breja, ale jak się ma malutkie miejsce w wiejskim zbiorze skrzyneczek pocztowych (nie mam pojęcia, jak to po ludzku nazwać), do której żadnymi siłami nie zmieści się paka 25x25x10, a przy tym pogoda równie często świeci, jak i spada ci na głowę, no to czego by się tu spodziewać...

      Usuń