piątek, 10 sierpnia 2012

Ksena Wojowniczka, Dziennik Superbohaterki 10.08.2012 Piątek

Po mojej ostatniej opowieści o moich początkach miałam wiele do myślenia. Ciągle myślałam czy przeproszenie Ogra coś da i wymyśliłam jedynie tylko to że warto spróbować i dopiero wtedy się przekonam.

Ruszyłam więc na poszukiwania Ogra. Spróbowałam myśleć gdzie bym się schowała gdybym była nim. Hmm Ogr w dzieciństwie uwielbiał lody śmietankowe pomyślałam że pewnie nadal je lubi a najwięcej takich lodów jest w fabryce o nazwie "Fabryka śmietankowych i tylko śmietankowych lodów". Poleciałam tam więc. Gdy tylko przybyłam na miejsce zobaczyłam go. Siedział, płakał i zajadał lody jak stara panna mająca kryzys wieku średniego.
- Czego tu chcesz? - powiedział gdy tylko mnie zobaczył - kolejny raz chcesz mnie upokorzyć?
- Nie Ogrze. Tym razem chciałam cię przeprosić
- Że co? Przepraszasz mnie?
- Tak, po prostu czułam się winna tego wszystkiego co cię spotkało. Umówiłam się z Johnem Asem i powiedział że jeśli chcesz wrócić do bazy to zawsze tam cię przywitają. Więc jak?
- Hmm a dostanę tam lody śmietankowe?
- Wiedziałam że to powiesz :) John zgodził się przenieść tę fabrykę do bazy jeśli tylko tam wrócisz
- Dobrze, wrócę. Ale... Muszę coś wiedzieć... Czy przepraszasz mnie tylko by podbudować swoje ego i dla swojej uciechy czy naprawdę ci zależy na tym?
- Wiesz dużo nad tym myślałam ostatnio i naprawdę chcę cię przeprosić bo myślę, że te przeprosiny tobie pomogą, nie mnie
- Dziękuję i przyjmuje przeprosiny... One... Naprawdę mi pomogły, od teraz będę więcej ćwiczył by cię kiedyś pokonać i tym razem nie ucieknę, nawet jeśli mnie pokonasz
- Dobre nastawienie - Dźwięk dzwonka w telefonie - Wybacz to służbowy, muszę odebrać - Halo? - powiedziałam tym razem do telefonu - tak proszę pana mówi Ksena Wojowniczka
- Czyli dobry numer wybrałem, myślałem że dodzwonię się do Mytha a on przecież wszystko niszczy a nie chcę aby moje piękne miasto ucierpiało
- Dobrze, dobrze. Ale właściwie z jakiego powodu pan dzwoni?
- Ah no tak. Więc moje miasto zaatakował... Ale proszę się nie śmiać... Zaatakował wielki miś pluszowy
- Noo właściwie już miałam do czynienia ze złymi maskotkami, więc nie będę się śmiać, juz wyruszam
Pożegnawszy się z Ogrem wyruszyłam do miasta Cudowności. Od razu było widać że coś wielkiego przeszło ulicami miasta, ruszyłam śladami i zobaczyłam miśka, ogromnego, pluszowego miśka stojącego nad ludźmi i coś z nich wysysał a gdy już to coś wyssał rósł i rósł a następnie przechodził do kolejnej grupy przerażonych ludzi.

Stworzyłam wielki miecz i podleciałam do miśka. Zaatakowałam go i odwrócił się do mnie. Zobaczyłam że jego dziura po moim mieczu się zasklepiła ( a raczej zacerowała ) i tym razem próbował ze mnie coś wyssać ale nic ze mnie nie ulatywało. Zaczęłam więc myśleć ( i jednocześnie unikać jego łap ) co inni ludzie mają a czego ja nie mam że od nich udało sie to coś odebrać a ode mnie nie. Wtedy spostrzegłam że wszyscy ci ludzie sa przerażeni a ja nie, czyli chodziło o strach. Hmm jak pokonuje się strach? Zobaczyłam że misiej znowu podchodzi do jakiejś grupy ludzi i chce z nich wyssać strach, ale wtedy zobaczyłam małą dziewczynkę, która chciała się przytulic do miśka a ten odskoczył od niej jak oparzony. Zrozumiałam wtedy więc że trzeba przytulic wielkiego miśka aby przestał być tak groźny.

Poleciałam przed ludzi i kazałam im robić to co ja. Podbiegłam szybko do miśka i przytuliłam go mocno, ludzie posłuchali mnie zaczęli robic to samo i misiek zaczął się kurczyć. Z chwili na chwilę stawał się mniejszy aż stał się malutki i złapałam go. Ostatecznie zrobiłam sobie pamiątkowe zdjęcie po powrocie do domu na pamiątkę tego wszystkiego ( no oczywiście misiek też został teraz uczę go dobrych manier ) Oto zdjęcie pamiątkowe ( oczywiście zdjęłam już kostium więc aby chronić swoje dane mam na nim okulary )


To wszystko chyba na dzisiaj. Więc papa :* i w ogóle trymać się i tak dalej :)

( akurat sobie to oglądam więc daję także wam do obejrzenia :) )

2 komentarze:

  1. Misiooo :) Ciekawe jak tam mój pluszowy znajomy, Bazyli? Może jego też wystarczy przytulić? Fajnie, że Ogr już jest, hm, przekabacony na dobrą stronę. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurce, dobrze, że do mnie nie zadzwonił ten facet, bo bym eksplodowała seryjnie ze śmiechu :D
    (Odezwała się ta, która próbowała walczyć z ożywionymi hamburgerami.)

    OdpowiedzUsuń