No więc ten niezwykły dzień zacząłem od wysłania pobudkowego smsa, potem gdy dotarłem do punktu zbiorowego w którym zbierałem się z kolegami i wyruszyliśmy odwiedzić S.T.A.S.Z.K.A. (Samowystarczalny Turbo Arcy Super Zarąbisty Komputer Anafazowy). Gdy wszystkie 60 osób weszło do STASZKA podzielili nas na 3 grupy i najpierw zaprowadzili nas do mniejszej serwerowni w której zajmowali się rozprowadzaniem internetu na cały Poznań, było tam kilka szaf wypchanych elektroniką i pełno kabli. Potem zaprowadzili nas do Centrum Sterowania STASZKA, siedziało tam dwóch facetów którzy wyglądali jak by byli nieźle naćpani. Pozdrowiłem STASZKA od Astrogirl i pooglądałem stanowiska pracowników. Mieli takie supermonitory każdy po 60' i można było je połączyć w jeden wielgachny(podobno ma ich być 15). Potem poszliśmy do główniej serwerowni STASZKA która wyglądała tak :
I tam było tak bardzo bardzo dużo szaf z elektroniką i wielki czerwony przycisk podpisany "wyłącznik internetu - nie dotykać" za cholerę nie mam pojęcia do czego on mógł służyć, pozwiedzaliśmy trochę, poopowiadali nam co gdzie jest i do czego służy a gdy podeszliśmy do czerwonego przycisku facet z oczami ćpuna powiedział "a do czego służy ten przycisk to chyba tłumaczyć nie muszę", no i nie wiedziałem o co chodzi z tym przyciskiem. Poczekałem aż wszyscy poszli dalej zwiedzać i cofnąłem się i wdusiłem ten wielgachny przycisk. Włączył się alarm ! faceci z oczami ćpunów biegali i krzyczeli że ktoś zabił internet ! że to koniec świata ! Armagedon ! jeden z ćpunookich chciał popełnić samobójstwo.
Stwierdziłem że chyba przegięli, podszedłem do wielkiego niebieskiego przycisku z napisem "Restart Internetu", wdusiłem go, alarm się wyłączył i wszyscy się cieszyli i krzyczeli że są uratowani, wszyscy dzwonili do rodzin i mówili im że ich kochają (taki wybuch radości). Gdy już skończyliśmy zwiedzać STASZKA wybrałem się z kumplem po patrolować miasto. Po drodze minęliśmy smutną dziewczynę która rozdawała ulotki, wziąłem ulotkę i poszliśmy dalej. Trochę mi się jej żal zrobiło i akurat musieliśmy wrócić i minąć ją jeszcze raz więc z ulotki zrobiłem papierowego żurawia i jej go dałem, przy okazji wziąłem kolejną ulotkę i gdy wracaliśmy z tamtego miejsca znów ją mijając dałem jej tulipana z ulotki.
Gdy dotarliśmy do domu kolegi okazało się że nikogo nie ma, a kolega był bardzo głodny... powiedziałem "zaraz zorganizuje coś do jedzenia" i nagle podchodzi do nas starsza pani i mówi że przeprowadza ankietę i w zamian za to że weźmiemy w niej udział dostaniemy wafelki. To się zgodziliśmy. Zabrali nas do pomieszczeń dziwnych, przyszedł taki facet i puszczał ciągle jakieś reklamy, potem musiałem odpowiadać na pytania i gdy już skończyliśmy dostaliśmy wafelki i czekoladę, potem poszliśmy na murek i zjedliśmy wafelki kolegi. Potem wróciłem do Tajnej Siedziby i odpoczywałem.
Piosenka dnia :
Dobranoc :)
ty jak zwykle cos przeskrobiesz :) ale na szczęście umiesz to także naprawić :D
OdpowiedzUsuńJak ja lubię przyciski, których nie można przyciskać. :)
OdpowiedzUsuńOjeeej, pamiętał, żeby pozdrowić ode mnie ten zarąbisty komputer anafazowy!
OdpowiedzUsuń