poniedziałek, 12 marca 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 11.03.12 Niedziela

No co by tu dużo opowiadać ... wstałem o 14:00 obejrzałem film, o 17:00 pogadałem z Renią, później miałem super tajne wezwanie od niejakiego Morfełusza i Neło, podobno jakiś szalony Konstruktor skonstruował maszynę do konstruowania koszmarów. Jako że oni nie potrafili sobie poradzić z Konstruktorem to wezwali mnie najlepszego superbohatera w Polsce (Astrogirl to najlepsza superbohaterka), myślałem że zabiorą mnie na super zarombiaszczy okręt i tam podłączą masą kabli do super mega komputera ...

"Sen Konstruktora"
okazało się że zamiast przylecieć potężnym "Młotem Tora" podjechali różowiutkim garbusem z napisem "Młoteczek Torka", kazali mi usiąść na siedzeniu dla pasażera, wyciągnęli laptopa i kabel usb. Morfełusz wystawił dłonie, na jednej miał czerwoną tabletkę a w drugiej niebieską, powiedział że czerwona to znieczulenie miejscowe i będę pamiętał co się stało z wtyczką a jak wezmę niebieską to zapomnę co się stanie z wtyczką. Zdziwiony zapytałem "a co się stanie z wtyczką ?" odpowiedź Neło brzmiała "trzeba Ci ją wsadzić w dupę. Nie martw się jest sterylna, nie licząc tego że Tritinity z niego korzystała.", już miałem się wycofać ale obaj zrobili oczy jak kot ze shreka i zjadłem czerwoną. Natychmiast zasnąłem.

Obudziłem się i okazało się że na łące przed moim blokiem ktoś zbudował więzienie.
Więzienie miało bardzo grube mury, zasieki, i bardzo wysokie wieżyczki z uzbrojonymi strażnikami którzy mieli 3 oczu . Poczułem uderzenie w głowę i trafiłem do tego więzienia. Dowiedziałem się od współwięźniów (byli to inni superbohaterowie) że to więzienie ma dziwną funkcję... potrafili utrzymywać człowieka przy życiu przez wieczność (klatka czasowa), jako że zabrano mi cały sprzęt to nie mogłem wyjść z tego więzienia, ale i tak musiałem rozwiązać zagadkę... Najtrudniejszą zagadkę, jaka kiedykolwiek istniała. I tak mijały dni, tygodnie, miesiące, lata, stulecia...

Aż pewnego dnia gdy przechadzałem się po dziedzińcu i gładziłem moją brodę zobaczyłem w bramie Wodza i Łukasza SZ (moich dwóch dawnych wrogów których pokonałem i umieściłem w więzieniu - ale teraz to ja siedziałem w więzieniu a oni byli na wolności !). I wtedy mnie olśniło, wskoczyłem na budynek, później na następny i następny, odbiłem się od trampoliny (kto normalny zostawia trampolinę na dachu?) wchodziłem coraz wyżej i wyżej aż do najwyższej wieży. Strażnicy z 3 oczu strzelali do mnie, zranili mnie i spadłem. Na jeden z niższych budynków. Budynek ten był bardzo blisko muru, więc rozpędziłem się i skoczyłem !
Udało mi się ! tzn prawie, bo lądowanie było trochę ostre bo upadłem na jeża. Nie wiedziałem że ma tak ostre kolce. Ale podniosłem się i ujrzałem coś czego nigdy nie chciał bym zobaczyć ...


Zobaczyłem świat... świat, który był szary smutny i ponury. Nigdzie nie było ludzi zwierząt, roślin anie KFC, lecz na tym tragicznym całym świecie była tylko jedna kolorowa rzecz -Tęcza, która była nad moim blokiem, pobiegłem do domu. Mój dom był taki jak teraz nic się nie zmienił, tylko że był taki szary i smutny, wszystko było identycznie (tzn. tak mi się wydawało) oprócz koperty, która leżała w pokoju gościnnym, to że była przywalona stertą truskawek to inna historia. Otworzyłem ją i tam był list nie wiele z niego pamiętam, ale na końcu było cosw stylu "rozwiązałeś zagadkę! Pokonałeś mnie". Ale się nie budziłem.

Rozejrzałem się wokoło i usiadłem w fotelu , chwyciłem się za głowę i zastanawiałem się, co ja teraz zrobię. Nagle na liście pojawiło się "PS włóż mnie do tęczy baranie!” - Wcześniej tego nie zauważyłem, nie zauważyłem też że tęcza kończyła się na moim balkonie, otwarłem drzwi balkonowe, wyszedłem na balkon, dotknąłem listem do tęczy i on nagle zaczął się dematerializować. Pomyślałem, „co mi szkodzi... najwyżej urwie mi rękę albo inną ważniejszą część ciała " Włożyłem rękę do tęczy i czułem jak mnie wciąga ! ale się nie zdematerializowałem tylko zacząłem lecieć. Nagle usłyszałem głos, który powiedział "Rozwiązanie zagadki zajęło Ci 6000 lat - jesteś kiepski".

I nagle świat zaczął nabierać barw! Czas jakby się cofał a ja cały czas leciałem(dziwne, nawet z moim wysoce technologicznie zaawansowanym osobistym plecakiem odrzutowym wysokiej mocy latanie nie było takie fajne), w pewnym momencie poczułem, że to już ten moment i wyskoczyłem z tęczy, spadałem, ale tak powoli jak na spadochronie leciałem w stronę domu kolegi. Odepchnąłem się nogami od jego płotu i dalej szybowałem, widziałem kumpla jak stoi w ogródku z grabiami (ksywka "skoczek"[nie, nie chodzi o to że jest podobny do skoczka/linoskoczka/drewnoskoczka/dywanoskoczka/innego skaczącego czegoś]) uśmiechnąłem się do niego i pokiwałem a on mi pomachał i leciałem dalej. Wszytko było takie bardzo spokojne i nagle jebs ! upadłem i skręciłem kark! Obudziłem się z powrotem w różowym garbusie, z kablem usb w tyłku. A Morfełusz i Neło całowali się na tylnym siedzeniu. Więc wyszedłem i im nie przeszkadzałem.

Piosenka dnia :


dobranoc:)

2 komentarze:

  1. I znów świat uratowany! A mnie gdzieś tam przypadkiem w tym więzieniu nie było? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa, wszystkie by chciały, jak byłaby szansa spotkać tam Mytha XD

      Usuń