
Weekend!! Wreszcie

Moja radość z wolnego czasu nie trwała jednak długo, ponieważ przechadzając się po osiedlu coś zabrzęczało mi koło ucha i zobaczyłam, że to pszczoła (zdziwiłam się, bo pszczoła o tej porze roku?). Lecz pszczółka ta okazała się moja dawną znajomą Mają. Przyleciała do mnie po pomoc, ponieważ Gucio został porwany przez wnuczka Człowieka Owada (byłego superbohatera, obecnie emeryta). Otóż wnuczek ten myślał, że Gucio jest jego dalekim krewniakiem i nie chciał go wypuścić. Zareagowałam więc. Miałam zamiar porozmawiać z wnuczkiem Człowieka Owada, lecz postanowiłam zagadać do niego samego (w końcu kto jak nie dziadek może wpłynąć na wnuczka?). Człowiek Owad był już dość stary (czy, jak to się mówi, w podeszłym wieku) i ledwo dosłyszał, ale w końcu zrozumiał (po około godzinnej rozmowie, która normalnie potrwałaby 15 min) i wpłynął na swojego wnuczka tak, że ten wypuścił nieszczęsnego Gucia.
Po wszystkim Maja i Gucio podziękowali mi i odlecieli w siną dal.
Aha i zapomniałabym wam powiedzieć, że udało mi się poskromić Mythinki


I jeszcze coś - to, co wam ostatnio wspomniałam o wyścigu skrzatów na jednorożcach, zostaje między nami superbohaterami, bo nie chcę przyczynić się do zakończenia ponad tysiącletniej tradycji tych wyścigów

A oto i kilka kolejnych prac mojego wykonania.




Do następnego razu, papa

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz