wtorek, 20 marca 2012

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 19 marca 2012



Ooo... Wchodzę sobie, żeby zacząć pisać, a tu na powitanie wielkie 6000 wejść. WoooW...
I jeszcze to porównanie do walca z silnikiem odrzutowym... Widzieliście kiedyś, żeby ktoś tańczył mając odrzut na plecach?

No dobrze, do rzeczy.

Jako pierwsze - skończyłam prezentację (którą zaczęłam tutaj)! Oczywiście się nią nawet z wami podzielę, ale... ma się rozumieć po Pyrkonie - niech do tamtego wyreferowania będzie unikatowa.
Warto dodać, że Murphy (ten od praw Murphiego oczywiście) nie byłby sobą, gdyby z tej okazji nie zaznaczyłby swojej obecności - od razu po skończeniu wrzuciłam ją do maila do organizatorów panelu i wysłałam. A w zasadzie nie tyle wysłałam, co rozpoczęłam długi i niepewny proces uploadowania załączników do wiadomości - nawet nie pomyślałam, że para (w różnych formatach) prezentacji o 30 pozycjach może mieć razem ponad 5MB!
A jak już się wreszcie, jak zobaczyłam na NetMeterze, skończyło uploadować, to patrzę, że na poczcie pojawił się... ekran logowania z adnotacją Błędny login lub hasło.
Nie no, niech ja tylko znajdę tę płytę instalacyjną Wszechświata...

Jednym z efektów tworzenia ów prezentacji było to, że... nauczyłam się obsługiwać krzywe w Paincie. Po chyba 10 latach, odkąd wzięłam myszę do ręki, podczas których nauczyłam się już robić w tym programie dosłownie wszystko aż po proste obroty obrazów, do tego większość za pomocą samej klawiatury, wreszcie dowiedziałam się, jak to jest z tymi dwoma kliknięciami na tej wywijającej się krzywej! Bo dotychczas było tak, że jakieś tam wyczucie poczuwałam się mieć, ale generalnie nie nadążałam za faktami, która część zamarza, a która nie i po co i i kiedy jaki to ma związek z tym, jak myszką przeciągam. Wreszcie! Tak nagle, teraz, niespodziewanie! Otóż wyjaśniam, na wypadek, gdyby ktoś jeszcze miał takie problemy: z moim klikaniem nie ma to żadnego związku (znaczy: z niczyim - gdybyście przyszli i dorwali się do mojego komputera, to też by nic nie pomogło) - liczy się kolejność. Najpierw da się majstrować przy połowie bliższej początku, a potem: bliższej końcówki.
Dobre, co nie? A człowiek się cieszy.

Szukałam sobie odcinka, o którym mówiła mi ostatnio Mrau Studium w różu (nawiasem: czy naprawdę słowa pink nie da się inaczej przetłumaczyć? Nijak mi się z różem nie kojarzy :/ ). Jak na razie - pech. Przydałaby się wersja torrentowa - wszystko płatne, przydałaby się chociaż wersja, w której odcinek podzielony jest na liczbę kawałków większą niż jeden - nieaktualne wszystkie... Potem się poddałam i jakieś dwie godziny szukałam czegokolwiek... Emm... No generalnie tak jak u Mytha z tym łączeniem się z innym układem planetarnym, tyle że jemu się w końcu udało.
A ja ciągle od Holmesa disconnected.

A dla osób stęsknionych za kurczaczkami - wiosenna kąpiel w piasku:




Wiem, jakieś takie mało przekonujące, ale jak tylko się pojawiłam, to się najwyraźniej zaczęły krępować i czym prędzej wychodzić z piasku :r

Teraz tematy muzyczne - znów nieudane polowanie na piosenkę. Co prawda zasłyszana na Trójce zwierzyna łatwo dała się chwycić za tytuł (tematyka tak orginalna, że wystarczyło wpisać Miłość jest szorstka, jeśli bierzesz ją pod włos...), jednak kiedy doszło do szukania jakiejś wersji dzwiękowej, a nie tekstowej, to skorzystała z chwili mojej nieuwagi i pooooszła!
Mam takie coś: Leszek Cichoński - Kot i pies. Rzecz nie ma siedzib ani na Wrzucie, ani nawet na YouTube! I jeszcze taki tytuł, że... No spróbujcie wpisać. A kiedy wpisałam samego śpiewaka, to też nic ciekawego. No, poza tym, że ma piosenkę o takim samym tytule jak Rouge Traders, czyli Vodoo Child - no aż od razu bębny w uszach zaczynają dudnić :p
Hmm... Chyba pozostaje mi wrzucić samych zainteresowanych:



Ale komentarze są genialne.
Hehe, nawet ktoś na naszym forum zamieścił tekst tej piosenki jako artykuł - no tak, śmiesznie, bo tak naprawdę przecież co jedno ma do drugiego? XD

Dobra, jest jeszcze wcześnie, to poczytam wreszcie, co tam dla mnie napisała RedHatMeg. Chyba że padnę z nosem między klawiszami.

EDIT:
Nie, jednak nie, jutro :p

A tymczasem z ciekawości sprawdziłam, czy mam szansę natknąć się na piosenkę nawet bardziej mi się dzisiaj nucącą niż Kot i pies, ale dużo mniej prawdopodobną, zdawałoby się, do znalezienia, bo z filmu. A tu proszę, mam szansę - Jest tytuł w komentarzach:



2 komentarze:

  1. Hahahahaha, fanów DW naprawdę wszedzie można spotkać :) O, kurczaczki. Dawno ich nie widziałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczaczki rosną i rosną. Ani się obejrzeć i lada chwila kury będą.

      Usuń