sobota, 14 stycznia 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 14.01.12 Sobota

No wiec ten jakże piękny lekko ośnieżony poranek nie przyniósł niczego ciekawego poza drobną próbą przejęcia kontroli nad internetem, ale to nawet nie musiałem się z domu tzn Tajnej Siedziby ruszać . Potem pouczyłem się do egzaminu na prawo jazdy i gdy skończyłem miałem sobie obejrzeć jakiś film lecz nagle zostałem poproszony o pomoc , otóż ktoś przeprogramował prototypowego robo-centaura budowlanego i sieje on zniszczenie (dodam że kilka dni temu ktoś nieznajomy ostrzegał mnie przed centaurem):

"Bunt Robo-Centaura"
Dziś około 14:00 na jednym z placów budowy rozpoczęto ostatnią fazę testów prototypowego modelu robo-centaura budowlanego , były to końcowe próby przed wprowadzeniem go do produkcji masowej . Około godziny 15:34 ktoś przeją kontrolę nad robotem . Robot zaczął niszczyć remontowany stadion i sprzęt budowlany (koparki, betoniarki, Toi-toie, dźwigi itd.) . Wiadomość otrzymałem o 15:45 , na miejscu byłem o 16:00 . Przyznam że spodziewałem się że będzie wielki, ale nie że będzie wielkości 10 piętrowego bloku . Nie naprawiłem jeszcze plecaka odrzutowego więc musiałem poradzić sobie z nim na własnych nogach . Chwyciłem za granaty ukryte w moim płaszczu i biegnąc w kierunku zbuntowanego robota ustawiłem je w tryb wybuchu po kontakcie z obiektem , rzuciłem z całej siły ...

Boooom ! Robo-lachówa lekko powgniatana , ale tak poza tym to nie ruszony . W takich momentach żałuje że nie noszę ze sobą karabinu tylko zwykły pistolecik . Robo-centaur pogalopował w moim kierunku , każdy jego robo-krok powodował silne wstrząsy co utrudniało mi ucieczkę. Wystrzelałem w niego cały magazynek , zanim zdążyłem wymienić na drugi poczułem potężny cios zadany wielkimi i metalowymi robo-szczypcami . Przeleciałem dobre 15 metrów , i wylądowałem na czyimś balkonie . Pukam do drzwi balkonowych jednocześnie odwracając się i sprawdzając gdzie jet to robo-cholerstwo . Do drzwi podeszła starsza Pani , jak mnie zobaczyła to się chyba odrobinkę przestraszyła (kto by się nie zdziwił widząc obitego superbohatera na swoim balkonie [dodam ze balkon był na 8 piętrze], i proszącego o wpuszczenie go do domu) . Ale mnie wpuściła , poczęstowała bigosem własnej produkcji i obejrzeliśmy ostatnie 4 minuty Powrotu Jasia Fasoli . Podziękowałem i ruszyłem dalej walczyć z tym przebrzydłym mechanicznym centaurem .

















Oczywiście winda była zepsuta , więc musiałem 8 pięter pieszo iść . Okropna sprawa . Gdy wyszedłem z bloku nagle z za innego bloku wyskoczył robo-centaur przy okazji niszcząc zaparkowane nieopodal mnie auto . Spojrzał na mnie i zastygł na chwilę , zrobiłem krok w jego stronę i powiedziałem "Dobry robocik, chodź położymy cię spać" . Wnet niespotykanie szybkim robo-chwytem złapał mnie robo-szczypcami i rzucił ! Mijając kolejny blok zdołałem złapać się anteny (tzn uderzyłem w nią ) co skutkowało lądowaniem na dachu tego bloku . O mało co nie spadłem, ponieważ droga hamowania skończyła się na krawędzi dachu (przyznam że pierwszy raz w życiu udało mi się zrobić dziesięciokrotne salto w bok). Wstałem , otrzepałem się , zauważyłem że mój metalowy robo-przyjaciel biegnie aby dalej uczyć mnie latać .

Gdy robo-centaur podszedł do bloku i zaczął wdrapywać się na dach na którym stałem ja . Zazwyczaj roboty tak jak kiedyś rycerze mają najsłabsze punkty przy robo-szyi i robo-zgięciach . Wycelowałem w robo-szyję i skoczyłem niczym Tome Cruise w Mission Impossible gdy musiał wykraść tajne danie z rządowego komputera umieszczonego w pokoju nafaszerowanymi czujnikami dźwięku i podłogę która wykrywała minimalny nacisk , skoczyłem tak jak on tylko nie miałem lin, kolegi który trzyma linę , szybu wentylacyjnego i pomieszczenia naszpikowanego sensorami ale za to miałem pod sobą komputer , tylko że taki większy i ma cztery nogi i ogromne mechaniczne szczypce - ale wciąż to komputer i wciąż jestem jak spadający Tom Cruise . Trafiłem prawie idealnie tylko 2 m w bok , na szczęście w robo-ramię a nie gdzieś w powietrze . Wdrapałem się na górę robo-ramienia i podbiegłem do robo-szyi. Wbiłem miecz i odciąłem robo-głowę robo-centaurowi . Robo-cielsko zaczęło się odrywać od bloku i spadać , tuż przed uderzeniem o ziemię odskoczyłem i upadłem prosto w kontener na śmieci ...

Gdy się z tego wszystkiego wygrzebałem , pobiegłem do zniszczonego robota . Na miejscu okazało się że robo-cielsko ulegnie samozniszczeniu ! Miejscowa policja już zaczęła ewakuację ludności , nie zauważyli że opisu autodestrukcji robo-centaura na jego ramieniu , okazało się że robot jest w pełni biodegradowalny , ucieszyłem się :) już miałem się zbierać, ale przypomniało mi się że dysk twardy też ulegnie zniszczeniu , więc pobiegłem znów do robota . Ale ten już zaczął się rozkładać , zdołałem uratować jedynie robo-głowę , niestety dysk twardy znajdował się w robo-klatce piersiowej , Co prawda awaryjny był w głowie ale też uległ poważnym zniszczeniom , jedyne co udało się odzyskać o osobie kontrolującej robo-centaura , to jedna literka : "S"
Nic poza tym , nie można wyśledzić sygnału ani nie wiadomo jak w ogóle osobnik ten miał dostęp do robo-centaura . Oficjalnie sprawę buntu robo-centaura uważam za zamkniętą , lecz sprawca pozostaje nieznany . Dodam że straty szacowane są na 1 000 000 zł za robota i 6 000 000 zł za skutki działania robota .



Dobranoc .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz