Witam w święto, które jeszcze do niedawno świętem nie było. Czyli które niczym matura z matematyki, czasami jest, a czasami go nie ma.
Anyway.
Pomyślałam sobie, że uczcimy to może wspomnieniem o (w dodatku jeszcze dla poniektórych trwających) Świętach Bożego Narodzenia. I choinkach. Tak, tak - dla niektórych mogą być nie mniej przerażające niż struś.
A na koniec dla odmiany chwilowy powrót do klimatów apokaliptycznych:
U Piotrka to się fajnie na strych wchodzi. Idziesz, idziesz i nagle kończy się wszystko.
Tata o schodach u Piotrka.
Czy o czymś zapomniałam? Nie, chyba nie... Znaczy: z całą pewnością, ale przypomnę sobie o tym punktualnie w chwili ukazywania się posta :D
W każdym razie miłego leniuchowania w nadmiarowo przedłużony weekend ;)
Pomyślałam sobie, że nie mam nic ani o choinkach, ani o czymś świątecznym, kiedy przecież... nadała mi się Moja dumka. O królach przecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz