wtorek, 17 stycznia 2012
AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 17 stycznia 2012
Jak dzisiaj około szesnastej włączyłam komputer to ten pasek jeżdżacy z lewej do prawej podczas uruchamiania się Windowsa wydawał mi się tak śmigać... Niby rano coś tam robiłam, niby później nawet odkurzałam, ale taka zrobiłam się nagle ospała, że myślałam, że zaraz zasnę.
Zerkam przez okno i jedyne, co widzę, co plątanina gałęzi orzechowoświerkowych bez jednego listka na niebie białoszarym jak bluzki nie prane w Perwolu. Jako superbohaterce niekiedy chciało mi się sprawdzać, kiedy kończą się te chmury mleka, wyskakiwałam z domu i leciałam sobie w górę i leciałam... Jejciu, jakie to było nudne Xq Jak mało co! Już na pierwszym kilometrze traciło się widoczność i to nie tylko w górę, więc do oglądania było nie więcej niż przez okienko samolotu (chociaż tam zdarzało się czasami, że do okienka zaglądał jakiś przystojny superbohater...). I do tego strasznie zimno. To takiego wełnianego kostiumu superbohaterki to nawet kurtki niedołączają i zaraz chce się wracać. A jak się człowiek postawi, że jednak nie chce, to wylatuje z tych chmur dziesiątki kilometrów nad powierzchnią i... nadal w dole nic nie widzi. Tylko niebo bardziej rozgwieżdżone niż zwykle, bo atmosfery mniej.
Ja tam lubię chmury, ale wolę kiedy jest ich tylko troszkę, tak mniej niż więcej. Co to wtedy można wyczyniać z aparatem o zachodzie słońca!
Nie minął jeszcze tydzień odkąd numer 119119 poinformował mnie radośnie, że pakiet internetowy 7 Non Stop został aktywowany na kolejny okres, a mnie już zostało na koncie tylko 6600kb! Aż się zdziwiłam - zanim odkryłam tę ofertę (czy skromniej: zanim Simplus ją w ogóle utworzył) potrafiłam się mieścić przez dobre dwa tygodnie w 50MB :D Ale to trzeba chcieć - zwłaszcza normalnym trybem wciąż pożyczając modem iPlus od siostry, która nie jest superbohaterką. No ale za to sama możliwość wejścia na Internet po "jakiś drobiazg", w zasadzie kiedy tylko się chce, była nie do ocenienia... Świat się zmienił odkąd 19 października odkryłam, co trzeba zrobić, żeby mój Ericsson przyłączony do laptopa zachowywał się jak modem :)
A teraz już nie trzeba kombinować - Internet jest Non Stop. Dosłownie! Jak Simplus deklarował, że ani grosza nawet po wyczerpaniu limitu (100MB!), tak też zrobił! Każdy należący do tej sieci (choć nie orientuje się, jak jest z tzw. 36,6) otrzymuje przyzwoicie szybcie połączenie z Internetem w zakresie tych pierwszej w miesiącu setki mega, a po zużyciu tychże ma nieco przycinaną szerokość pasma, ale nadal może sobie surfować po sieci. Czyli przykładowo dla moich zawrotnych mocy bezprzewodowych dostępnych na wsi - spada z 6KB/s do 4. Tylko nie śmiać się z tych cyferek - nie każdy ma kilka MB per s XD W każdym razie modem iPlus (płatny około 30 czy 40zł, na pewno nie 7!) nigdy nie wyciągał u mnie powyżej 20KB/s. Do tego niekiedy strasznie rwie, co zdarza się o wiele rzadziej w przypadku telefonu, który przecież sam jest "naturalną" anteną.
Jak dla mnie cudowne!
Podsumowując: jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, czy brać ten pakiet, czy aby na pewno po wykończeniu limitu jakoś nie urąbią, czy nie zafundują jakiegoś innego picu na wodę - powiadam BRAĆ! i to szybko! Bo o ile Simplus obiecał nieskończone pakiety internetowe, o tyle nie obiecał nieskończonych pakietów cierpliwości dla tych innowatorów, którzy zamiast ograniczać się do możliwości telefonicznych, bez pardonu uruchomią sobie na laptopie Torrenta. Być może wtedy nasza kochana sieć spostrzeże swój błąd i zmieni zdanie :(
Wklikujemy *136*11*13# i zaczynamy zabawę!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz