poniedziałek, 26 grudnia 2011

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 26 grudnia 2011



W sumie nie zastanawiałam się, jak to było z innymi dniami, ale jeśli chodzi o dzisiejszy, to dwie wiodące stacje bubliczne zrobiły zrzutkę i wystąpiło nadspodziewanie wysokie stężenie filmów poświęconych tematycznie uśmiechniętym niedorajdom i irytującym dobrociom różnego poziomu, których głównym celem jest udowodnienie karkołomnej tezy, że nawet największej sierocie może udać się zdobyć serce ukochanej, zebrać pieniądze na szczytny cel i/lub uratować święta:



13:15, TVN - Jaś Fasola: Nadciąga totalny kataklizm

11:30, TVN - Elf

14:50, TVN - Charlie i fabryka czekolady

20:05, PolSat - Eragon



(Przy czym należy dodać, że wiele utworów szło w tym kierunku w sposób lekko zakamuflowany, np. Zagubieni w raju. Do klasyki należą natomiast Jumangi, Niekończąca się historia i nie tak dawny Kevin sam w domu (jak potwierdziła Adrianna, faktycznie nieodróżnialny od karpia).)


Zaskakujące jest, że w świecie, tj. w Ameryce, który kojarzony jest z konkurencją przez duże K i przebijaniem się na górę łokciami, reżyserzy/scenarzyści najcześciej upatrzają sobie jako głównych bohaterów właśnie tych, którzy (delikatnie ujmując) odstają nieco od średniej (w kierunku dolnym rzecz jasna). Właśnie zamiast kierować głowy ku bohaterom i zwycięzcom zajmują się tymi zadeptanymi ogryzkami, których biją koledzy (zgodnie ze schematem filmowym dla Amerykańców jest to drugi sport po baseballu), np. Jumangi czy Niekończąca..., odmieńców, których wypiera się własna rodzina jak Jaś Fasola i Elf albo którzy przynajmniej mają pecha, czyli Kevin gdziekolwiek by nie został.


Oczywiście, może chodzi o tak zwane pokrzepienie, jak to też było z baśnią o Kopciuszku: Bądź grzeczny, nie marudź, ustępuj, to ci wkońcu Bozia wynagrodzi. Tyle że społeczeństwo już trochę wydoroślało i wie, że jak się rodzic nie wstawi, a dzieciak nie wyjdzie spod łóżka i czegoś nie wymyśli, to wcale nie przyleci specjalnie do niego św. Mikołaj, nie przypałęta się smocze jajo i nie okaże się być zaginioną w niemowlęctwie księżniczką. Z czego ochoczo korzysta cała pozostała część społeczeństwa nie siedząca pod łóżkiem depcząc tamtemu po głowie. Nic takie filmy nie podpowiadają, nie wskazują błędów, nie ukazują psychologii. Powtarzają tylko z ochotą: To i tak ty jesteś od nich mądrzejszy! Tylko tak dalej!, niestety adresaci nie są tak tępi, jak to wynika ze stereotypów i wyłapią bujdę.


Może też chodzić o uczuciowość takiego nieszczęśliwego - że skoro dotychczas nikt go nie słuchał, a nagle będzie słuchany, to z pewnością powie coś mądrego. No tak, tylko że jeszcze ta druga strona musi słuchać. I musi nie uważać tego mówiącego za kompletne zero a siebie za nieomylne bożyszcze. No a w takich filmach - proszę, każdy się otwiera, kiedy zrobić do niego prostą minę, każdy zaprosi takowego do domu. A co do czego wtajemniczona sierotka wcale nie trafiłaby tak bardzo z pocieszeniem czy radą, skoro zakłada się, że nie ma przyjaciół i nikt jej nie lubi.


Nic się nie trzyma...
Mnie się wydaje, że sprawa wygląda trochę inaczej - otóż każdy pisze o swoich. Nie wiem co prawda jak autor takiej Niekończącej się opowieści wepchnął się do świata filmu, ale wydaje mi się, że zanim wlazł, to również koledzy okładali go po głowie. Dzisiaj jest najmądrzejszy, więc układa do tego własną ideę.


Dlaczego nikt nie wymyśli filmu, w którym robiący furorę wśród kolegów i koleżanek przystojniak otrzyma ofertę zasiądnięca na tronie niczym w Pamiętniku księżniczki? Nagle by się okazało, że wśród etykiet i gorsetów nie jest taki mądry i błyskotliwy. A królem wszak byłby sensownym. Albo gdyby taka pewna siebie nastolatka mająca chłopaka i miejsce w społeczeństwie znalazła nagle bramę do sekretnej krainy elfów i takich tam jak w Narnii? Nagle musiałaby chwycić za broń i co wtedy? Albo że któreś z nich spotkałoby Mikołaja czy jakiegoś antycznego smoka - czy by się z nim dogadało? Czy doceniliby jego pewne siebie rady podobnie jak koledzy?



Taaaaak, marudzę, ale nie podoba mi się skupianie się takich filmów na kimkolwiek - tak naprawdę każdy może się okazać omylny, słabszy czy złośliwy. Gdybyśmy tak patrzyli na świat zamiast klasyfikować, gdyby tego właśnie uczyła nas telewizja, to nie przyszłoby nam do głowy, żeby kogoś krzywdzić, bo jest inny. Jest inny tu, inny tam, ale czasami do przodu, nie tylko do tyłu, no i czasami okaże się, że w pewnych aspektach, inny nie jest.

A tu zawsze takie płaskie mono...



A wogóle to ja jestem extrawagancka i chciałabym, żeby w święta leciały jakieś polskie filmy o świętach, najlepiej starsze. Czy są właściwie jakiekolwiek takie utwory, że ludzie ubierają choinkę czy łamią się opłatkiem? Moi rodzice (oni nie są superbohaterami) wyłapali Misia, no ale..? Czy można gdzieś jeszcze poobserwować jak to się obchodziło tę uroczystość przed pojawieniem się skarpet na kominie i kolorowych lampek?


Cytat dnia:
Już wiem, w czym leży twój problem. Masz flagę świra, ale nią nie machasz.
(Rodzinny dom wariatów)



No dobrze, a teraz coś nieco bardziej świątecznego - oto moja choinka:




(Jeśli nie zapomnę, to zrobię zdjęcie również przy świetle:E )


A śniegu jak nie było, tak nie ma. Święta bez jednego płatka! Całe trzy dni! No aż mi smutno się zrobiło :<

Patrząc w ten sposób, nic dziwnego, że Mythowi podobała się Świąteczna gorączka - podobno tam nawet nie próbowali liczyć na śnieg świąteczny i nakręcili wszystko w maju...


Owszem, dzisiaj też coś nie świątecznego:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz