sobota, 1 września 2012

Myth, Polcon 2012 część 2

Dziękuje tym co przetrwali część1, zapewniam że część 2 (chociaż pisana 4 raz [3 razy wyłączyli prąd w trakcie pisania i raz miałem gotowy wpis i nagle się usunął]) jest o wiele przyjemniejsza.

Polcon 2012 część 2 - czwartek

Przemierzaliśmy w trójkę (bo dołączył do nas zmiennokształtny, zmiennotorzsamościowy, zmiennoprzecinkowy kolega o imieniu zmiennym - będę go nazywał "Zmiennym") przemierzaliśmy Wrocław, całe miasto budziło się do życia, jak takie małe mrowisko pełne mrówek, była 8:00 a ja się czułem jakby była 13:00. Po dotarciu do naszej cudownej Bazy Tymczasowej i czekaniu 2h aż raczą zacząć nas wpuszczać rozłożyliśmy się na trawniku i graliśmy w grę, oczywiście Maqdaleniq wygrała bo ona ustalała zasady - nagle jej karty zmieniały wartość na wyższe niż były, mogła też patrzeć w nasze karty leczy my w jej nie mogliśmy. Zapomniałem że też mogła wymieniać moje karty na jej słabsze. No w końcu zaczęli nas wpuszczać <godzinę później ...> ulokowaliśmy się w pokoju, zostawiliśmy nasze rzeczy i jak to mawia mój znajomy koń "ihaha !", poszliśmy tam gdzie miało być najostrzej...

Zaczęło się całkiem fajnie, od filmów wytwórni filmowej TROMA ! Aż człowiek się głodny robi, zobaczcie sami :


Prawda że fajne ?

Potem Maqdaleniq przegrała w równej walce w tenisa ! Jeszcze z początku pozwalałem jej wygrywać by przegrana byłą bardziej z kretesem (ale nie mówcie jej tego bo się obrazi, a nie chce bo pozwoliła mi się przespać na sobie na prelekcji o HAAARPIE [to takie pole anten które wysyła energię w atmosferę]). Pożegnaliśmy Zmiennego przyjaciela i powędrowaliśmy na kolejną prelekcję. No wiec HAAARP, spałem tam na nim(tzn na Maqdaleniq[tzn na pewnej jej części{dla ciekawskich - na ramieniu}]). Po prelekcji o HAAARPIE z której całkiem sporo pamiętam - jak na śpiącego człowieka -  poszliśmy na "Noc z Eziem ... bla bla bla ... Firentza". Nie wiem dlaczego akurat tak to nazwali bo to była 19;00, więc całkiem jasno i dzięki Bogu żadnego faceta tam nie było.

Wróciliśmy do Bazy Tymczasowej, ludzie (no nie do końca) z naszego pokoju okazali się tacy rzekł bym raczej głęboko zakonspirowani ... Prędzej można było nawiązać kontakt z gruszką niż z tymi istotami. Gdy Maqdaleniq spędzała czas oczekując w kolejce pod prysznic zamkniętej w pętli czasoprzestrzennej próbowałem dogadać się z tymi istotami ale wszelkie wysiłki może nie spełzły na marne albo zostały spuszczone w toalecie. Poczekałem kilka godzin i ku mojej wielkiej nieprzejednanej ogierzej radości Maqdaleniq weszła w posiadanie dwóch świetnych i całkowicie nowych koleżanek (co prawda jedna jest psychomaniakalną fanką mangi i anime a druga studentką polonistyki !)

I w tak doborowym towarzystwie naleźliśmy ukrytą komnatę zwaną kuchnią i graliśmy do późnych godzin nocnych w tą grę w którą Magdaleniq ostatnio oszukiwała. Oczywiście pozwalałem kobietom wygrać - to się nazywa Superdżentelmeństwo Superbohatera. Wróciliśmy do naszego pokoju i wszyscy Obcy spali ...

To wszystko na dziś ! Ale za to jutro ... Jutro ! Jutro nie będę chodził inkoguto (albo incognito) ! Poleje się pierwsza krew ... Bądźcie gotowi !

8 komentarzy:

  1. krewww, czyli bedzie akcja :D nie moge sie doczekać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. potężna rana na placu utrzymuje się do dzisiaj ...

      Usuń
  2. Krew, hurra ;D
    Ale tamte istoty może nie mają uszu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. istoty z pokoju 124 nie mają kultury ... a nie uszu ...

      Usuń
    2. Kultury u mnie dostatek, trzeba im ją dać! Koniecznie ;(

      Usuń
    3. Wyślij im tak z 3 kg co najmniej

      Usuń
  3. BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF BAD WOLF

    OdpowiedzUsuń