czwartek, 13 września 2012

Cnotliwa Rozalinda, świadectwa ciąg dalszy.




Nagle usłyszałam wesołą melodyjkę: "piriri riri ralalaa" - dzwonek, tylko o tym mogłam teraz marzyć, dzwonek na długą przerwę, przed szkołę zaczęły wypływać tabuny uczniów, którzy wychodzili ze względu na przerwę na papierosa. To była moja szansa, grzecznie przeprosiłam pana dyrektora, zmieniłam aparycję na bardziej ludzką i wyszłam na dziedziniec szkolny. Na środku stał mały podest, na który się wgramoliłam. Jedyne co mogłam zrobić to przemówić do uczniów:
- Drodzy moi! Siostry, bracia, przyjaciele! Nie możecie dalej akceptować warunków waszej szkoły! To nie jest placówka, o której marzyliście! Będzie wspaniale, mówili, dostaniecie się na wymarzone studia, mówili, a tu co? Ruja i poróbstwo, chamstwo i drobnomieszczaństwo! Bracia! Nadszedł czas przeciwstawienia się terrorowi! - uczniowie szybko się zainteresowali, dookoła mnie zebrała się niemała grupa - Teraz, musimy zniszczyć to, co nieludzkie, zmieść w proch śmierć i pogardę, bo dziś zajaśniała nam gwiazda poranna! Bracia! Czas na rewolucję! Podążajcie za mną, a wasze życie zmieni się w radosne i wspaniałe!
Wśród uczniów zaczęła się wrzawa, kto co miał złapał w ręce i z okrzykiem "La Revolution" stanęli gotowi przy moim boku.
- Bracia, najpierw, by zapanował porządek, musimy zniszczyć bezprawie, więc czas nam pokonać Pannę Baratellę! Ruszajmy!
Poszłam przodem, obok mnie na traktorku jechał Roger, który miał mi wskazać drogę do siedziby kobiety, która trzęsła tym miejscem. Za mną kroczyła setka uczniów, uzbrojeni w bagietki, butelki po winie i książki do algebry śpiewali Marsyliankę. Na całe miasto echem rozgrzmiewały słowa:
"Do broni, obywatele! Formujmy bataliony", a przechodząc, dołączali do nas kolejni ludzie.

Rewolucja, proszę państwa, to każdego francuza pociągnie. Mój plan był idealny, jedyne co mi pozostało to zmierzyć się z Baratellą i spróbować uwolnić (o ile jeszcze żyją) porwane dziewczęta.



Ale to dopiero jutro!




5 komentarzy:

  1. No comment O.o
    I skąd masz tylu Francuzów w szkole? Ta Marsylianka, te bagietki...

    OdpowiedzUsuń
  2. To fajnie, że udało się ich do tego wciągnąć, ale... czemu tak krótko? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo to szybka akcja była :)

      Usuń
    2. Ot co, potem Francuzi wrócili do pisania w swoich zeszycikach i podkreślania czterema kolorami każdą część lekcji... Oni tak mają. Szybka akcja, a potem nikt nie wie czemu rewolucja nie zadziałała.

      Usuń