Dziś będzie o reklamach. Między innymi.
stąd
Otóż jednymi z najpopularniejszych straszydeł telewizyjnych (zwłaszcza w porze obiadowej :E) są reklamy wszelakich i uroczych środków do czyszczenia. Zastanawiące jest, że w XXI wieku, w porze walk z niesprawiedliwością, karami śmierci, aborcją i eutanazją, wojnami i bezrobociem z takim spokojem mówi się o milionach bakterii, które zginą. Czy nie lepiej byłoby to, podobnie jak całe mnóstwo innych rzeczy, próbować rozwiązać drogą pokojową? Pertraktacje, warunki, demokracja?
W każym razie ja, zawsze kiedy oglądam te reklamy o zmyślnych bakteriach, które z taką determinacją starają się rozgryźć system działania ludzkich preparatów chemicznych, unieszkodliwić je i wreszcie opanować świat (a przynajmniej tę jedną łazieneczkę, w zaciszu której siedzą), kiedy widzę, jak wiele tam się dzieje, jakie emocje i entuzjazm tam panują, mam ochotę nie tyle nalać do tych muszli klozetowych środeku czyszczącego, co raczej wrzucić tam włączoną kamerę, a potem umieścić wszystko na YouTube.
Tu przypomina mi się krótki opis gazetowy jakiegoś filmu, gdzie pojawia się niejaki Sandman (pl. Piaskowy Ludź). Sandman, jak głosi ów opis, powstał w ten sposób, że podczas jakiegoś eksperymentu DNA [tu nazwisko tamtego gościa] wymieszało się z piaskiem. Pomijając, że ludzie mają kilka bilionów komórek, a nie jedną (choć patrząc na wzrost potęg telefonii komórkowej miewam wątpliwości), a więc pobrudzenie się jednej komórki nie powinno nikogo przyprawić o nadludzkie moce (chyba że by się bardzo wściekł zmarnowaniem z trudem wyodrębnionej próbki), pomyślmy o praktycznych aspektach tego pomysłu. Na początek sugerowałabym Sandmanowi radość z tego, że upadł tylko na podłogę - już sobie wyobrażam jakiegoś CoffieMana lub ChinaSoupMana, gdyby komórka wymsknęłaby się komuś do kubka. Jakie on miałby wtedy moce? Przygotowanie w 5 minut?
Ale pomyślcie - wszak superbohaterów nigdy nie za wiele, prawda? Więc po co się cackać - jeśli chcielibyśmy pozyskać jak największą liczbę różnorodnych superbohaterów, od razu wrzućmy odrobinę DNA do kosza na śmieci! Albo jak właśnie przyszło mi jeszcze do głowy w kontekście pierwszych akapitów do wanny przypuśćmy. To byłby dopiero potencjał. A zresztą nawet nie był, tylko jest - w końcu z paskudnozielonymi ufoludkami walczył już niejeden, widocznie więc metoda została już przetestowana, wdrożona i rozpowszechniona.
Z koszem na śmieci sprawa chyba nie budzi aż takiego entuzjazmu, w każdym razie tylko przypomnę, że jeśli po Waszym mieście będzie latał plasterek cytrynki albo wiązka papierowych pasków z niszczarki z literką S na piersi (czy co tam mają plasterki albo papierowe paski w tym miejscu) albo coś podobnego, to dajcie mi znać.
Dobrze. Kto słyszał o Edycie Górniak? Głupio sformułowane... A kto słyszał o tym, że aby zdobyć jej autograf wystarczy nagrać się w chwili sadzenia drzewa i przesłać jej takowąż dokumentację?
Informują o tym szanowane i cenione źródła:
Kozaczek
Lansik
Ekologia :)
W tłuszczach rozpuszczają się witaminy:
a) OLEK
b) ADEK
c) GRYZELDA
Mnie też się trochę tych bakterii robiło. Ale jak patrzę na te reklamy, to czy ich wszystkich już dawno powinno nie być? To tylko potwierdza, ze te środki nie są skuteczne :P Ja, nie wiedzieć czemu, lubię Sandmana :) Jakby coś przez wieś leciało, też dam znać. Ostatnio w okolic są rajdy, samochody prawie latają. Jak czyjeś DNA zmiesza się z autem, dam znać :)
OdpowiedzUsuńJak dużo jest bakterii w łazience, to nie dobrze, bo się tłoczno robi. A te środki czyszczące to ja sama nie wiem, czy obwiniać. Może oni są po cichu tacy humanitarni?
UsuńO, jak będzie cię auto atakowało, to przekaż koniecznie. Pamiętaj: Mu, be, kwa, kwa, kwa, kwa i ENTER.