sobota, 3 marca 2012

Myth , Dziennik Superbohatera 03.03.12 Sobota

Łubu dubu Łubu dubu. Obudziłem się o 13:00 tzn wyrzucili mnie z łóżka ... dodałem wpis na fejzbuku, zjadłem obiad, obejrzałem film i się zrobiła 18:00, potem kolacja i nagle 20:00, oglądnąłem nowy Polski serial opierający się na przeżyciach komisarza i jego psa ... ogólnie produkcja nudna, przewidywalna i ze słabymi efektami specjalnymi. No to więc dlaczego oglądałem ? bo znając życie jego dziewczyną będzie rudowłosa podkomisarz... która mimo średniej gry aktorskiej mi się podobała - bo była ruda, w sumie tylko dlatego to oglądałem.

"Zupa z Laury"

Zaczeło się pod 21:00 niejaka Laura wezwała mnie na pomoc gdyż zaatakował ją klaun Krejzi Klałn ! taki jeden z klanu klaunów z Klanówkówka. Czym prędzej założyłem kostium i przy pomocy wysoce technologicznie zaawansowanego osobistego plecaka odrzutowego wysokiej mocy poleciałem na pomoc Laurze. Podczas lotu wpadłem w stado latających hipopotamów i uszkodziłem wysoce technologicznie zaawansowany osobisty plecak odrzutowy wysokiej mocy(znowu), i zniosło mnie trochę na lewo przy lądowaniu i skosiłem jej choinkę i uderzyłem w wiatę. Wiata trochę zawaliła, ale to nie moja wina to przez latające hipopotamy. No to więc otrzepałem się z resztek pierza po hipopotamach i chciałem wejść do domu w którym była przetrzymywana Laura, niestety drzwi był zamknięte. Ale jedno z okien było uchylone. Użyłem pistoletu z linką do wspinaczki (prezent od Batmana).

Po dwóch krokach linka pękła i spadłem na grabie... teraz boli mnie tam :( gdy leżałem z grabiami w tyłku sprawdziłem pistolet od Batmana, widniał na nim najpopularniejszy napisz w tym układzie planetarnym, a mianowicie "Made in China". Wstałem wyciągnąłem sobie grabie z ... miejsca gdzie się wbiły. Chwilkę mi zajęło wymyślenie sposobu na dostanie się do środka, ale wymyśliłem że zbuduję katapultę ! Tu przydały się części z troszkę zniszczonej wiaty. Gdy po 4 minutach katapulta była gotowa, wygodnie usiadłem i włączyłem mechanizm. Zapomniałem wycelować i przeleciałem obok domu, wyrzuciło mnie na sąsiednią posesje. Na szczęście sąsiad akurat przenosił trampolinę, w którą uderzyłem i która mnie wybiła w stronę domu Laury. Uderzyłem w ścianę z cegieł. Na szczęście cegły i glazura okazały się zbyt słabe na uderzającego w nie z pre kością dźwięku superbohatera.

Wylądowałem w centralnym punktu domu, moim oczom ukazał się wielki kociołek i klaun Krejzi Klałn który wrzucał warzywa do kociołka z wodą i śpiewał "Hej ho hej ho, zupa z Laury - nie pogardzą nawet dniozaury" i była też Laura, leżała na stole z jabłkiem w ustach i cała była posypana przyprawami. Więc sięgnąłem po broń i wystrzeliłem w stronę Krezi Klałna ale on niestety miał kuloodporne szelki(model z 2012 [przypomnę że moje tytanowo-laserowe kalesony {których nie miałem na sobie}są z roku 2011]. Postanowiłem wykorzystać trik Robina Hooda i odstrzelić w żyrandol ale nie trafiłem, tzn trafiłem ale w kociołek, kociołek się przewrócił i wylał na Krejzi Klałna. Nieśmieszny klaun został zneutralizowany a Laura przestała być przystawką.

No tak, pracowity dzień. Piosenka dnia :

Dobranoc :)

PS BARDZO WAŻNA WYPOWIEDŹ
Droga Agnieszko wybacz mi że nie dałem rady. Przepraszam :)

3 komentarze:

  1. Drogi Superbohaterze, oznajmiam, iż jesteś seksowny niczym mokry głaz na rozpalonej pustynii *-*

    OdpowiedzUsuń