No i stało się! Znowu przesunął się licznik w kalendarzu i mamy kolejny Nowy Rok. I jak zawsze jest mi z tego powodu... smutno. Ludzie się cieszą jak głupi, a ja mam zawsze takie wrażenie jak niektóre baby podczas obchodzenia urodzin :( I do tego, że coś się zamknęło i bezpowrotnie minęło...
I to nie dlatego, że było źle, ale wręcz przeciwnie! Naprawdę! Niech o tym świadczy lista niesamowitych nowych rzeczy, których nauczyłam się o otaczającym mnie świecie TYLKO tego jednego pierwszego dnia Nowego Roku:
- Osławiony już w powieściach genialny program MatLab nadaje się nie tylko do gotowania frytek (na zasadzie: włóź procesor do pojemnika z olejem, odpal obliczanie wyjść perceptrony wielowarstwowego dla mega wyczesanej macierzy kilkuwymiarowej, wsyp frytki, smacznego), ale też do robienia mgły na imprezach, kiedy poprostu wystawimy zapracowany nim komputer gdzie trzeba;
- W Kombii, które przyjeżdża do naszego miasta "śpiewać" (Niech wszystko będzie doskonałe/Tak jak ja/Gdy kocham cię), nie wolno rzucać produktami spożywczymi. Szampana wolno wnosić, a wytłaczanek i pomidorów nie! Nawet kiedy wyjąć te drugie z puszek i pokazać, że przecież mięciutkie. I nawet nie instruują, czym w takim razie można...
- Aha, zapomniałam - mimo powyższego przez bramkę przepuszcza się gigantyczne gadające marchewki. Nie wiem, czy wystarczy artykułować, żeby nadawać się do bycia rzucanym w pseudowokalistów, w każdym razie trochę ciężko ją było ująć. Mimo to spróbuję za 366 dni;
- Pirotechnika i 3D mapping (czy jak im tam dokładnie) to coś wspaniałego! Budynek urzędu miejskiego kicający w rytm muzyki techno, migający wszystkimi stoma kolorami tęczy, rozpadający się, ponownie składający, zasypujący kwiatami, piłeczkami i wodą! Jeeeeeeeeeeju
- Miano DJ-a zyskuje się w dzisiejszych czasach nie za bezpośrednie tworzenie muzyki na oczach widzów (czy tam na syntezatorze), ale za zaptaszkowanie opcji Losowo w Windows Media Player. Goszczący u nas tej niezwykłej nocy na scenie DJ Fail był już jednak na wyższym stopniu wtajemniczenia, bo jak to ochoczo wykazywał telebim, posiadał MacOSa. Ogólnoświatowy symbol jabłuszka przeplatał się z reklamami centrum handlowego Galaxy, sieci taxówek oraz mięsnego zza rogu.
- Kilka odcinków z niekończącej się serii Doctor Who pozwoliło mi nabyć doświadczenie w zakresie gry w szachy (jeśli przegrywasz, poprostu zatrzęś statkiem kosmicznym) oraz przewożenia kilkupiętrowych czerwonych autobusów do Dubaju (nie przepływaj w pobliżu Polski, jakoże autobusy mają zwyczaj być zrobione z metalu :>)
- Nigdy nie graj z Servletami i EntityManagerami z Java EE w rozbieranego pokera! Natychmiast upiją cię szampanem z odrobiną banana i wyrażeń regularnych i wtedy od razu karta zaczyna im lepiej iść! A jak nie upiją i nie zacznie iść im karta, to... co to za przyjemność rozbierać funkcje i pliki źródłowe? Z czego..?
- Nic tak nie demotywuje jak pliki w Graciarni na Pulpicie, które wepchnęły mi się wszystkie hurtem pod etykietkę z napisem W ubiegłym roku. Eh, czy po to ja dałam im tam segregowanie wg daty, żeby raz do roku wszystko zwijało mi się jak jakaś roleta?
- Ostatecznie to ja nie wiem, po co to wszystko, skoro w Nowym Roku wszystko wygląda nadal tak samo. A śniegu jak nie było, tak ni ma!
Wierzę, iż moje naiwne acz serdeczne rady przydadzą się komukolwiek, a tymczasem... Wreszcie... Finałowo... Z 24 godzinami opóźnienia... parę fajerwerków ode mnie
A jako ostateczne podsumowanie całego całokształtu sylwestrowonoworocznego - znalezisko od kolegi Super Informatyka:
Gorące pozdrowienia dla wszystkich, którzy tej nocy również poczuli się chomikiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz