środa, 14 grudnia 2011

AstroGirl, Dzienniki Superbohaterki 13 grudnia 2011


I dzisiaj nagle wszyscy o stanie wojennym! Stan wojenny i stan wojenny! A nie, przepraszam - przede wszystkim to obgadywanie, czy to było fajne czy niefajne, przed czym nas ocaliło i na co skazało, z jakiego powodu Tusk po pochodzie nawrzeszczał na Kaczyńskiego i, najważniejsze, czemu ludzie kojarzą to z jakimś nieszczęsnym Telerankiem, a nie z konkretnym faktem historycznym (czy tam histerycznym). Jakieś trzy lata temu mieszkałam z koleżanką, która nie mogła się nadziwić, że mama nie opowiadała mi o Jaruzelskim: Przecież to cała Polska o tym gadała! Każdy zapamiętał, że nie było Teleranka! I foch, bo jaka to ja ignorantka jestem.

Niestety, drodzy Państwo, niestety. Moi rodzice (rodzice superbohaterki), nie dysponowali w tamtych latach telewizorem! I w ten oto sposób cała moja rodzina miała z głowy całe narodowościowe rozterki. Zresztą oni tam już mieli kilku bohaterów - po co im jeszcze ja???



Zamiast obchodzić przeczytałam to.



A nadało mi się dzisiaj to:






Bystrzejsi mogą się doszukiwać związku z powyższym, niebystrzejsi nie muszą (i dobrze, bo go nie ma).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz